Nie ukrywam, że mam duży problem z tą książką. Długo zajęło mi powzięcie decyzji o napisaniu recenzji – właśnie za sprawą przywołanego wcześniej kłopotu. Mam bowiem nieodparte wrażenie, że cała fabuła Na tropie Anny Aleksandry Kowalskiej osadzona jest na naiwnym przekonaniu, że czytelnik – jakkolwiek doświadczony – nie wykaże się absolutnie żadnym krytycznym podejściem, negującym sensowność i wiarygodność tej książki. To, o czym piszę, związane jest przede wszystkim z pewną widoczną, puchnącą wraz z rozwojem wydarzeń, sztucznością wykreowanego świata i dostrzegalną nierealnością wszystkich zdarzeń. Po prostu, mówiąc lapidarnie, czytając, nie można uwierzyć w tę historię na tyle, by zapomnieć, że dzieje się ona wyłącznie w literackim świecie. To ciągłe pamiętanie o jej wykreowanym, sztucznym pochodzeniu powoduje różne nieprzyjemności, wśród których wymienić należy powstawanie wyraźnego dystansu między odbiorcą a dziełem oraz osłabianie napięcia. Fabuła książki koncentruje się wok
Recenzje i omówienia literatury głównie najnowszej