Słuchanie i oglądanie Krystyny Mazurówny to czysta przyjemność. Tancerka, osobowość sceniczna, a także medialna, bo w tych kategoriach bez wątpienia należy o niej mówić, na każdym kroku udowadnia, jak wiele energii i pomysłów w sobie nosi. Jakiś czas temu odnotowałem ze zdumieniem, że Mazurówna także pisze. Głównie o samej sobie, przede wszystkim o przeszłości, faktach z życia artystycznego czy prywatnego. Dopiero teraz, w związku z kolejnym wydawnictwem, miałem okazję sięgnąć po którąś z jej pozycji. Wybór padł na Naszych za granicą, książkę opisującą losy emigracyjne – nie tylko samej autorki, ale znacznie szerszej grupy osób. (...) Komuś trzeba załatwić pracę, ktoś szuka mieszkania, nie wie, jak dostać się do lekarza, ma kłopoty – aż mnie swędzi, żeby się wtrącić, wsadzić nos w nie swoje sprawy, poradzić, pomóc, załatwić (...)* – pisze o sobie Krystyna Mazurówna. Zdaje się, że powyższe zdanie świetnie określa po pierwsze osobowość tancerki, a po drugie recenzowaną książkę.
Recenzje i omówienia literatury głównie najnowszej