Z pewną goryczą przychodzi mi pisać ten tekst. Dakota domyka bowiem trylogię o losach bohaterów z Gdynią w tle, znanych z poprzednich części – Dżokera i Domina . Tym razem, zupełnie niespodziewanie, przynajmniej dla mnie, przenosimy się aż do współczesności, śledząc dzieje najmłodszych postaci, m.in. wnuków Łucji, głównej bohaterki pierwszej części. Dakota to powieść, podobnie jak inne, stanowiące finał ulubionych serii, którą czyta się z wyraźnym smutkiem i nostalgią, a także w specyficznym podejściu, wyrażonym swobodą w poruszaniu się po literackiej rzeczywistości. Wynika to najpewniej z jej znajomości, przyzwyczajenia do poszczególnych bohaterów, wizji fikcyjnego świata oraz języka, którym posługuje się autor, ale także z klarowności obrazu, który zostaje przedstawiony. Nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, że coś się zmieniło – zwłaszcza na poziomie języka. Choć książka utrzymuje stylistykę czy też konwencje poprzednich, nieśpiesznych pod względem akcji, raczej opowiadanych
Recenzje i omówienia literatury głównie najnowszej