Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2018

357. Matka Rosja. Kinga Lityńska „Rosja poza Rosją”

Naprawdę dobrze dopasowano tytuł do tej książki. Rosja poza Rosją to w gruncie rzeczy opowieść o Rosji, tylko tej poza granicami – o miejscach, w których kultura, polityka, kuchnia czy tożsamość kraju Dostojewskiego nie tyle znaczą dużo, ile wyraźnie determinują codzienne życie, a sam język rosyjski nierzadko stanowi jedyną drogę komunikacji. Spuścizna Związku Radzieckiego wciąż, wbrew upływowi czasu, bardzo mocno daje w wielu regionach o sobie znać, a Lityńska to umiejętnie pokazuje, opowiadając o Kirgistanie, Kazachstanie i samej Rosji.  Autorka wydaje się podróżniczką bardzo aktywną nie tylko pod względem ilości czy długości odbywanych (a także opisywanych!) wypraw, ale również intensywności w przekazywaniu i przeżywaniu doświadczeń. Rosja poza Rosją to książka, która wydaje się na tyle szczera, surowa, naturalna i prawdziwa, o ile pierwotne na wielu płaszczyznach wydają nam się miejsca, które autorka odwiedza. W tej opowieści kipi od smaków, zapachów i doznań, a ich odrębność

356. Fair play. James Montague „Klub miliarderów. Jak bogacze ukradli nam piłkę nożną”

Dobiegło końca jedno z najważniejszych wydarzeń w piłkarskim świecie. Mowa oczywiście o Mistrzostwach Świata. Gdy kolejne zespoły rywalizowały ze sobą, a stadiony wypełniały się kibicami, warto było zastanowić się nad tym, w czym tak naprawdę wszyscy uczestniczymy. Uogólniam, bo nie sposób nie dostrzec, że wszyscy, niezależnie od poziomu zaangażowania, śledzimy każdy mundial. To, co kiedyś było wyłącznie sportową rozrywką, dziś jest wielką marketingową machiną, za którą stoją nie tylko spece od reklamy i duże pieniądze, ale także – jak się okazuje – nieczyste interesy. Klub miliarderów. Jak bogacze ukradli nam piłkę nożną to reportaż, który bardzo przejrzyście ukazuje proces przemiany piłki nożnej na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. James Montague zajmuje się wieloma stronami tego zatrważającego procesu, skupiając się jednak na kilku najważniejszych aspektach, poziomach podejmowanego problemu – powiązaniami z majętnymi postaciami lub firmami (których finansowanie pozwala wy

355. Król jest nagi? Szczepan Twardoch „Król”

Szczepan Twardoch jest postacią bez wątpienia interesującą. I mam na myśli głównie jego pozycję na rynku wydawniczym, gdzie poza szerokimi kampaniami promocyjnymi, które związane są z premierami kolejnych książek, pisarz wydaje się nieustannie obecny i aktywny – czy to za sprawą felietonów, czy uczestnictwa w różnych nie tak oczywistych dla świata literatury wydarzeniach (na przykład ambasadorowanie marce Mercedes Benz-Poland), czy brania udziału w rozmaitych publicznych dyskusjach. Dlatego też wielu czytelników i krytyków, przede wszystkim za sprawą skutecznej promocji, wiele oczekiwało od wydanego w 2016 roku Króla . Niepotrzebnie.  Pisanie recenzji niemal dwa lata po premierze książki związane jest z jednej strony z pytaniem o zasadność tej czynności (bo co nowego można dodać, gdy tak wiele z tak wielu stron już powiedziano?), a z drugiej z wyraźnym komfortem, wynikającym najpewniej z tego, że wszelkie, choćby najgorętsze, dyskusje albo jakiś czas temu wygasły, albo powoli w

354. Za miedzą. Artur Zygmuntowicz „Białoruś. Imperium kontrastów”

Białoruś, choć znajduje się zaraz przy naszej wschodniej granicy, nie cieszy się dużą turystyczną popularnością wśród Polaków. Oczywiście moglibyśmy mnożyć powody, które o tym decydują (zaczynając od tych administracyjno-politycznych, kończąc na możliwościach podsuwanych przez biura podróży), wydaje się jednak, że z pewnością nie należy do nich dobra znajomość (a zatem nieatrakcyjność), choćby powierzchowna, tego państwa. Artur Zygmuntowicz, książką Białoruś. Imperium kontrastów , nie raz, nie dwa bez wątpienia zadziwi czytelnika, nie tyle opowiadaniem o naszym sąsiedzie na zasadzie ciekawostek czy wyolbrzymień, ile prezentowaniem dość powszechnych czy codziennych historii. Białoruś. Imperium kontrastów to książka, która traktuje przede wszystkim o tytułowych kontrastach. Zygmuntowicz opowiada głównie o nich, należy jednak zaznaczyć, że na poziomie samej interpretacji wydaje się to bezinteresowne – nie robi tego ani po to, by w jakiś sposób umniejszyć czy ośmieszyć Białoruś, ani po