Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2020

Dusza bezdusznej rzeczywistości. Ewa Bieńkowska „Po co filozofowi religia. Stanisław Brzozowski, Leszek Kołakowski”

Ewa Bieńkowska, eseistka, historyk literatury, tłumaczka, w „Po co filozofowi religia” przygląda się dwóm ważnym dla polskiej kultury osobom: Stanisławowi Brzozowskiemu oraz Leszkowi Kołakowskiemu. Jak zauważa we wstępie, uzasadniając zestawienie obu postaci, „Więcej jest cech, które ich łączą, niż tych, które różnią”. Wśród wspólnych rzeczy wymienia między innymi początkowe lewicowe zaangażowanie, duże oczytanie, a także niejednoznaczną przynależność polityczno-ideologiczną, przez którą obaj są wciąż „przedmiotem kontrowersji i zawłaszczeń”. Autorkę zainteresowała jednak inna wspólna cecha, jaką jest fascynacja zjawiskiem religii – „w kulturze przede wszystkim, a następnie w życiu osobistym”. „Po co filozofowi religia” próbuje bowiem pokazać, skąd się bierze „umieszczenie chrześcijaństwa w środku ich życia”, a także, jak to, czym się zajmowali (lekturami, zgłębianiem doktryn, analizowaniem rozpraw teologicznych i filozoficznych) wpływało na ich postawę względem otaczającej ich rzec

Ple, ple. Piotr Marecki „Polska przydrożna”

Wydaje się, że nie było w tym roku premiery, która doczekałaby się tak rozbieżnej, a niekiedy nawet skrajnej recepcji. Piotr Marecki, wydając „Polskę przydrożną”, wywinął nie tylko czytelnikom, ale także recenzentom dużego figla. Jego książka została medialnie przedstawiona jako reportaż z samochodowej podróży po Polsce prowincjonalnej, co rozbudziło w wielu odbiorcach duże oczekiwania – opowieści o tym, jak inteligent z Krakowa postrzega życie w małych wsiach i miasteczkach. Ci, którzy oczekiwali socjologicznych obserwacji lub etnologicznego zacięcia autora, prędko poczuli się oszukani (czego dowodem są liczne negatywne recenzje), bo zamiast odważnie prowadzonych portretów Polski powiatowej, otrzymali opis podróży prowadzony zza kierownicy. Reportaż? Zapiski z podróży? Prowokacja? „Polska przydrożna” została pomyślana na kilka sposobów naraz. Pierwszy dotyczy postawy czytelniczej, a dokładniej – igrania z odbiorcą, niespełniania jego oczekiwań. Marecki przez dłuższy czas po premi

Nie do uwierzenia. Łukasz Stachniak „Kto chce jeść mięso, musi umieć zabić¨

„Kto chce jeść mięso, musi umieć zabić¨ to książka bardzo męcząca. Czytając, można odnieść wrażenie, że autor zapomniał o znaczeniu budowania napięcia, kreowania wrażenia tajemnicy i dążenia do suspensu, a skupił się jedynie na językowej stylizacji oraz powierzchownym dowartościowywaniu szczegółu. Należy przy tym zaznaczyć, że są to starania nieudolne, pozorne, bo powieść Łukasza Stachniaka irytuje pozłotkowością i niepotrzebnym rozbuchaniem formalno-językowym. Wydaje się, że wyraźnym punktem odniesienia (artystycznym? komercyjnym? tematycznym?) dla wielu dzisiejszych prozaików jest „Król” Szczepana Twardocha. To kolejna powieść (choć umiejscowiona historycznie trochę wcześniej), choćby po „Czarnym słońcu” Jakuba Żulczyka, w której można dostrzec wyraźne inspiracje sprzedażowym hitem autora „Morfiny”. Stachniak podąża za pisarzem ze Śląska, nie tylko fetyszyzując (choć nieudolnie, męcząco) przemoc i świat widziany z perspektywy mężczyzny, ale również wykorzystując podobną stylisty