Przejdź do głównej zawartości

Dusza bezdusznej rzeczywistości. Ewa Bieńkowska „Po co filozofowi religia. Stanisław Brzozowski, Leszek Kołakowski”

Ewa Bieńkowska, eseistka, historyk literatury, tłumaczka, w „Po co filozofowi religia” przygląda się dwóm ważnym dla polskiej kultury osobom: Stanisławowi Brzozowskiemu oraz Leszkowi Kołakowskiemu. Jak zauważa we wstępie, uzasadniając zestawienie obu postaci, „Więcej jest cech, które ich łączą, niż tych, które różnią”. Wśród wspólnych rzeczy wymienia między innymi początkowe lewicowe zaangażowanie, duże oczytanie, a także niejednoznaczną przynależność polityczno-ideologiczną, przez którą obaj są wciąż „przedmiotem kontrowersji i zawłaszczeń”. Autorkę zainteresowała jednak inna wspólna cecha, jaką jest fascynacja zjawiskiem religii – „w kulturze przede wszystkim, a następnie w życiu osobistym”. „Po co filozofowi religia” próbuje bowiem pokazać, skąd się bierze „umieszczenie chrześcijaństwa w środku ich życia”, a także, jak to, czym się zajmowali (lekturami, zgłębianiem doktryn, analizowaniem rozpraw teologicznych i filozoficznych) wpływało na ich postawę względem otaczającej ich rzeczywistości.

Człowiek zupełny

Książka Bieńkowskiej została lekko i przystępnie napisana. Wprawdzie przed autorką stało niełatwe zadanie, bo w wielu wypadkach musiała nie tylko wyjaśnić różne tezy, poglądy filozoficzne czy skomplikowane schematy myślenia, ale również przepuścić je przez pryzmat swoich bohaterów – Brzozowskiego i Kołakowskiego. „Po co filozofowi religia” traktuje bowiem nie tylko o racjach obu wybitnych polskich humanistów, ale również – wszak nikt nie jest samotną wyspą, na każdego z nas różne dzieła i postaci mniej lub bardziej oddziałują – o wielowiekowym dorobku filozofii oraz kultury. I tak, pisząc o zafascynowaniach religijnych Brzozowskiego, Bieńkowska z jednej strony przytacza formuły świętego Augustyna, według którego „Bóg jest tym, co najbardziej (...) wewnętrzne”, a z drugiej pokazuje, jak myśliciel zaczytywał się dziełami Kanta, który przecież „Dla teologów katolickich (...) od razu stał się (...) przeciwnikiem zwalczanym za szpetny błąd subiektywizmu, rozciągającym swój zgubny wpływ na całe XIX stulecie”. Publikacja ma charakter przekrojowy, przeglądowy, została napisana jakby pod lektury Brzozowskiego i Kołakowskiego. Autorka przygląda się bowiem dziełom czytanym przez obu filozofów (uwzględniając kontekst historyczny konkretnych książek), starając się dostrzec ich wpływ na to, jak oni sami myśleli czy pisali o religii i świecie. Jak spostrzega, pisząc o fascynacjach Brzozowskiego, „wszystkie lekturowe jego pasje uzupełniają się, mają tworzyć pewien zarys człowieka zupełnego, ludzkości kompletnej”, co niejako odnosi się również wobec struktury recenzowanej publikacji. „Po co filozofowi religia” podejmuje się próby stworzenia „zarysu człowieka zupełnego” nie tylko w kontekście bohaterów Bieńkowskiej, poprzez uważne portretowanie ich postawy intelektualnej i duchowej wobec wiary, ale także wobec całej ludzkości. Jej książka, tłumacząc nierzadko zawiłe zagadnienia podejmowane przez wielu myślicieli od starożytnej Grecji po czasy współczesne, okazuje się obrazem tego, jak filozofowie postrzegali istotę religii i jak się do niej odnosili na przestrzeni niemal wszystkich wieków. Mamy w związku z tym w recenzowanej książce odwołania zarówno do Platona, świętego Augustyna, Spinozy czy Kanta, jak i Newmana (jakże istotnego dla Brzozowskiego!) oraz Karola Marksa (według którego „religia to dusza bezdusznej rzeczywistości”).

Kluczowa dla publikacji Bieńkowskiej okazuje się swoboda w prowadzeniu wywodu oraz jego wieloaspektowość. Zajmując się religią i religijnością, nie można ograniczać się na przykład wyłącznie do samej teologii. W wypadku tej dziedziny ludzkiego życia do głosu zawsze dochodzą inne zjawiska i zagadnienia, związane między innymi historią i kulturą (inaczej przecież mówiono o świecie i bogu w średniowieczu, a inaczej w dwudziestym wieku). Nie pozostaje to bez znaczenia dla omawianej książki. Znajdziemy w niej wiele ustępów o zjawiskach na pozór pozareligijnych. Autorka zajmuje się bowiem między innymi tym, czym dla Spinozy jest konkret („nieskończoność, w której jesteśmy zanurzeni”), ekspresywną interpretacją osobowości, „poronioną sytuacją człowieka w bycie”, kryzysem modernistycznym, pojmowaniem współczesności, przyswajaniem wiedzy poprzez lektury („Czytanie to nie przyjemność, wzbogacanie siebie o nowe zjawiska, ale rodzaj transu, gdzie przywołuje się duchy umarłych i żywych (...)”) czy rolą mitu. Bieńkowska, dążąc do wysnuwania z tych wszystkich zagadnień esencji (w przeciwnym wypadku jej książka mogłaby się nigdy nie kończyć. Rozpatrywanie tylu problemów wymaga dużej swobody w wyciąganiu wniosków, najważniejszych założeń), pokazuje czytelnikowi, do jak wielu elementów rzeczywistości Brzozowski i Kołakowski się odwoływali, by podjąć próbę nie tylko zrozumienia religii i człowieka w religii, ale także zdefiniowania siebie i własnego położenia w świecie: „Na tym polegały wysiłki filozofów: odszukać dla człowieczeństwa formułę, która wyrywa je ze stanu przypadkowości, niekonieczności i odzyskuje dla dostojeństwa mitu, tej instancji, względem której porządkują się wszystkie kierunki w świecie”.

Metodologiczny stosunek do religii

Wprawdzie przez większość lektury szukałem odpowiedzi na zawarte w tytule książki pytanie, jednak z czasem zdałem sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie jej nie uzyskam. Nie chodzi wcale o to, że autorce nie udało się znaleźć wytłumaczenia czy o to, że rozstrzygnięcie zawoalowane jest w hermetycznie napisanych ustępach, ale o te, że zarówno dla Brzozowskiego, jak i Kołakowskiego kwestia religijności nie była jednoznaczna czy oczywista. Nie bez powodu Bieńkowska w nazwie książki odwołuje się do uniwersalnej postaci filozofa, a nie bezpośrednio do swoich bohaterów: robi to dlatego, bo jej publikacja okazuje się ostatecznie nie tyle dogłębną analizą religijności czy interpretacją poglądów na religię konkretnych myślicieli (z tezami i konkluzjami), ile próbą wskazania na to, co obu humanistów w religii fascynowało. Jej książka stanowi zatem obraz użyteczności religii w staraniach o zrozumienie i wytłumaczenie sobie świata (na przykładzie dwóch wybitnych filozofów). Pisząc o tym, „co cechuje Kołakowskiego”, autorka wskazuje na „metodologiczny stosunek do religii” – „religia jako sfera, gdzie wypracowują się i przechowują warunki, które zasilają całość kultury, pozwalają jej w pełni istnieć”. Wydaje się, że to rozpoznanie równie dobrze wyraża podejście Bieńkowskiej w jej badaniach: nie interesuje ją bowiem sama religia, tylko to, jak ona zasila intelektualne zaplecze jej bohaterów. Dlatego też w omawianym tytule znajdziemy tak wiele odwołań do różnych obszarów życia i różnych kultur, bo z wielu źródeł, także religijnych, zarówno Brzozowski, jak i Kołakowski czerpali.

Komentarze