Przejdź do głównej zawartości

313. Maciej Duda „Dogmat płci. Polska wojna z gender”

Dogmat płci. Polska wojna z gender wprawiło mnie w nie lada problem. Dziwnie się czułem, czytając książkę naukową, o charakterze jak najbardziej akademickim, wzbudzającą we mnie salwy śmiechu. Dosłownie. Bo to, jak niektórzy, nie wiedząc (i nie chcąc wiedzieć), czym jest gender, reagowali na gender, powołując się na pseudonauki, podporządkowane konkretnym ideologiom, mogło spowodować wyłącznie dwie reakcje – w tym śmiech. Druga, niestety, wyrażona w wyraźnym rozczarowaniu, realizującym się blisko gniewu, pojawiła się także, zasadniczo determinując i postrzeganie pewnych kręgów społecznych, i postaw. 

Maciej Duda podjął się pracy niemal tytanicznej, gdyż związanej ze zebraniem i opracowaniem ogromnej ilości materiału – mniej lub bardziej rzetelnego – który powstawał kilka lat temu w związku z gorącym wówczas tematem gender – lub, jak to niektórzy lubią określać, ideologią gender. W swojej książce skrupulatnie przytacza szereg wypowiedzi, artykułów, wywiadów, książek, prac i słów, publikowanych lub wypowiadanych na wielu frontach, w wielu miejscach: od programów telewizyjnych przez ulice i szkoły po uczelnie oraz ośrodki badawcze. Skupia się na żarliwej dyskusji, przypatrując się głównie oponentom m.in. podręczników równościowych – środowiskom raczej prawicowym, konserwatywnym – wyciągając przy tym ogólny, jednak nie powierzchowny, obraz społeczeństwa, tytułowej polskiej wojny o gender.

Ta książka, w mojej opinii, to nieoceniony wkład w rozwój badań nad naszym społeczeństwem – jego nastawieniem, istotą, charakterem oraz przemianą. Maciej Duda, dokumentując batalię o gender, która miała miejsce w latach 2007 – 2015, przedstawia nam coś znacznie więcej, niż kłótnie środowisk intelektualnych ze środowiskami katolickimi. Bo to, co opisuje, oddając tym prawdziwy stan rzecz, to problem, który dotyczył nie tylko akademii czy Kościoła, ale – co podkreśla tytuł, zupełnie niehiperbolizowany – całej Polski, wszystkich możliwych mediów i grup społecznych. Źródła, na które się powołuje, ludzi, których przywołuje, publikacje lub wypowiedzi, które cytuje, zdają się to potwierdzać – ten temat dotyczył wszystkich w równym stopniu, niezależnie od tego, czy chcieliśmy zabierać głos, wyrażać własne stanowisko, czy nie. Zarówno prasa i telewizja, jak i kościoły oraz szkoły stanowiły przestrzeń, w której prowadzono ostrą dyskusję. Już na tym etapie pojawia się obraz głównego problemu, stojącego u podstaw tego zjawiska – niezachwianego pragnienia postawienia na swoim, obojętnego na głos innych. Dogmat płci, poza treścią oskarżeń lub wniosków, do których dochodzili przeciwnicy m.in. równościowej polityki, pokazuje, jak niemerytoryczna, bo agresywna i wyzbyta z rozsądku, była ta dyskusja. Hierarchowie kościoła, obrońcy tradycyjnych wartości, prawicowi publicyści czy przeciętni obywatele, nie do końca rozumiejąc istoty gender, zdeterminowani zasadami wyznawanych wartości lub religii albo fałszywymi, nastawionymi na sprzedaż i skandal, doniesieniami medialnymi, wytoczyli otwartą wojnę środowiskom naukowym oraz aktywistom, nie przebierając w słowach, groźbach i czynach. Maciejowi Dudzie udaje się uchwycić główną myśl i przebieg tego sporu, w którym niekiedy niepodobna było  się odnaleźć – ze względu na mnogość wątków, odpowiedzi i polemik, istotnie wyolbrzymianych – w wymiernych celach – przez media.

Dogmat płci. Polska wojna z gender, o czym pisałem wcześniej, nie zamyka się w konkretnym środowisku, np. naukowym, a kreśli o wiele szerszą, właściwie całościową, panoramę, kładąc nacisk przede wszystkim na rzetelność przekazywanych informacji. Bo to, co pojawia się w narracji przeciwników, niekiedy zupełnie oderwanej od rzeczywistości, niepodpartej ani argumentami, ani naukowymi obserwacjami, autor na bieżąco weryfikuje, odpowiednio komentując. Zarysowuje tym interesującą – i dla antropologów, i socjologów, i psychologów, i filologów, i zwykłych czytelników – oś nagięć, oszczerstw i kłamstw, których dopuścili się przeciwnicy polityki, wychowania i edukacji równościowej, chcąc przekonać do własnych racji. Argumentacja, którą zbiera Maciej Duda, to wyraz absolutnego przekonania, że „moje jest słuszne”, że należy własnych prawd bronić  nawet w sposób radykalny. Mamy zatem do czynienia z analizą wypowiedzi, charakteryzujących się obrażaniem, naginaniem faktów, poniżaniem oraz wyolbrzymianiem, wystosowanych w celu osiągnięcia konkretnych korzyści – m.in. utrzymania panującego od dawna, monolitycznego, systemu poglądów i ideologii, zdeterminowanego konkretnym zestawem wartości oraz przekonań. I tutaj, poza płaszczyzną filologiczno-naukową, ukazuje się kolejny wymiar recenzowanej książki: szeroki  obraz polskiego społeczeństwa, podzielonego – w dużym uproszczeniu – na dwa obozy: pierwszy, otwarty na zmiany i odejście od konserwatywnego trybu myślenia, i drugi, wyrażony właśnie konserwatyzmem, naznaczony wartościami religijnymi. 

Praca Macieja Dudy to przede wszystkim portret pewnego wycinka naszej mentalności i naszego społeczeństwa. To obraz nas  i naszej rzeczywistości, bo wyciągnięty z ulic, parlamentu, telewizji, kościoła, szkoły i akademii. W pewnym sensie stanowi listę hańby, bo niektóre wypowiedzi nigdy nie powinny paść, a z drugiej coś, po co należy sięgnąć, by przekonać się, kim tak naprawdę, jako naród, jesteśmy. Nie ma wątpliwości, że poziom dyskusji społecznej, argumenty, które w niej padają, ton oraz relacja z oponentami świadczą o naszej zbiorowej sylwetce, myśli, która determinuję i nasze wspólne, i pojedyncze działania oraz relację z innymi – czy to kulturami, czy narodami. To pozycja w moim przekonaniu ważna, nie tylko dla naukowców. Dla wszystkich tych, którym bliskie jest śledzenie aktualnych wydarzeń,  związanych z wieloma dziedzinami życia: polityką, kulturą, mediami, społeczeństwem, edukacją, sztuką, etyką oraz szeroko pojmowaną wolnością.

6/6

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

Komentarze