Przejdź do głównej zawartości

372. Podania i historie. Ryszard Łuczkiewicz „Dziadka Rocha opowieści z Kaszub”

Książka Dziadka Rocha opowieści z Kaszub w wielu miejscach razi banałem. Zdaję sobie sprawę z tego, że ta publikacja została pomyślana tak, by jej forma była bardzo przystępna – zwłaszcza dla dzieci – ale nie sposób nie odnieść wrażenia, że zarówno konstrukcja kolejnych opowiadań (wydawnictwo składa się bowiem z pomniejszych opowieści, historii przedstawianych przez dziadka Rocha), jak i ich treść wydają się zbyt powierzchowne.

Na recenzowaną książkę składa się kilkanaście opowieści, będących przykładem typowo lokalnych legend i ludowych podań. Przedstawiane historie związane są z Kaszubami, m.in. miejscowościami Liniewo, Lubieszyn, Głodów oraz Garczyn, a ukazywane wydarzenia dotyczą na przykład różnego rodzaju wierzeń i przesądów, przekazywanych z pokolenie na pokolenie. W ten sposób audytorium tytułowego dziadka Rocha, miejscowe dzieci, poznaje mniej lub bardziej realnie opowiastki o zdarzeniach i postaciach, które, choć trudno odnaleźć w kronikach, od wielu dekad pozostają żywe w ustnych podaniach. 

Punktem wyjścia książki Ryszarda Łuczkiewicza była – jak sądzę – chęć utrwalenia oraz przekazania czytelnikom lokalnego folkloru i podań. Jeżeli rozpatrywać ten tytuł pod tym względem, bez wątpienia cel został osiągnięty. Zastanawiam się jednak, na ile potencjalna czytelność czy klarowność legend, przekazywanych w tym wypadku głównie dzieciom, powinna determinować prostotę literacką. To jest bowiem w moim odczuciu największy problem Dziadka Rocha opowieści z Kaszub – przesadna infantylizacja i maksymalne upraszczanie treści. Tak, prawdopodobnie dzieci, które będą sięgały po ten tytuł, wyniosą wiele z samej lektury, mając tak mocno uwypuklone główne zagadnienia, jednak jakikolwiek inny sposób czytania tej książki kończy się fiaskiem. Ani pod względem poznawczym, ani estetycznym nie sposób dostrzec w tym tytule niczego interesującego, bo wszystko, o czym pisze autor, przedstawiane jest po macoszemu, ogólnie, powierzchownie, bez widocznego zacięcia literacko-artystycznego. Kolejne opowieści realizują ten sam schemat narracyjny (dzieci przychodzą do dziadka Rocha, który niechybnie rozpoczyna snucie powiastki), a jego przebieg sprowadzony jest do powierzchownych ciągów przyczynowo-skutkowych: osoba – decyzja/zachowanie – skutek. Nie ma w tych podaniach miejsca na ciekawy opis tudzież uwagę natury antropologicznej. Wszystko ujęte jest w konkretne wydarzenia i postaci, zamknięte w samym fakcie – coś się wydarzyło i tyle, ani słowa więcej. Wydaje mi się, że taki sposób opowiadania po pierwsze umniejsza kompetencjom czytelnika (nawet tego najmłodszego, który także potrzebuje tła wydarzeń, chociaż zarysu uniwersum, w którym dzieje się opowieść), a po drugie banalizuje przedstawiane podania. Legendy i gawędy, istniejące przecież w obiegu ustnym, w literaturze oralnej, charakteryzują się wielobarwnością i różnorodnością, wieloma naddanymi treściami czy wtrąceniami, wynikającymi właśnie z niepiśmienniczego charakteru, przekazywania z pokolenia na pokolenie. A w wypadku tej publikacji podania zostały sprowadzone do mało rozbudowanych, nieatrakcyjnych pod względem kulturowo-historycznym opowiastek. 

O ile wartość literacka Dziadka Rocha opowieści z Kaszub rozczarowuje, o tyle przekaz recenzowanej publikacji wydaje się jednak mocny – region, o którym autor pisze, jest bogaty pod względem etnologicznym. Rzeczywiście, czytając, dowiadujemy się nieco o lokalnej kulturze i tradycji, ale raczej na zasadzie bardzo powierzchownego zarysu, ogólnego spostrzeżenia, a nie  – niestety – głębszej refleksji. Ponadto dużo w tych opowiadaniach uproszczeń,  zaniżających ostatecznie wartość  książki. Myślę, że można po ten tytuł sięgnąć, ale raczej na zasadzie ciekawostki czy niezobowiązującej lektury. W innym razie, w wypadku większych oczekiwań, można się rozczarować.

3/6

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

Komentarze