Przejdź do głównej zawartości

383. Jaka ona jest? Igor Sokołowski „Białoruś dla początkujących”

Co wiemy dziś na temat Białorusi? – pyta w opisie książki wydawca. Gdyby przeprowadzić taką ankietę, przy wielu odpowiedziach zapadałby wymowna cisza. Niewiele bowiem w polskich mediach mówi się na temat tego kraju.

To, co należy na początku podkreślić, pisząc o Białorusi dla początkujących, to nieszablonowość opisywanej w reportażach podróży. Sokołowski, o czym informuje już biogram na czwartej stronie okładki,  wybiera takie trasy i miejsca, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się nieinteresujące, mało atrakcyjne. I rzeczywiście: odwiedza ruiny, zapomniane budynki, niezamieszkane miejsca oraz opuszczone przed laty miejscowości, których niekiedy próżno szukać na mapach. Chodzi, podpytuje mieszkańców o pozawalane, zniszczone i rozkradzione zabytki, nieznane ani instytucjom rządowym, ani mieszkańcom. Jego wyprawa przybiera w związku z tym charakter o wiele bardziej spontaniczny, a co za tym idzie – oryginalny, barwny.

Kurioza i ciekawostki

Stroniąc od popularnych, typowo turystycznych, rekomendowanych w przewodnikach miejsc, Sokołowski skłania się do poznawania Białorusi takiej, jaką ona jest na co dzień – z perspektywy mieszkańca. Dlatego też w jego relacjach pojawia się tyle historii mówionych, opowieści i przytaczanych rozmów, dotyczących nie tylko – jak na reportaż podróżniczy przystało – kwestii kulturalno-obyczajowych, ale także politycznych oraz światopoglądowych. Autora nie interesują przystosowane do masowych potrzeb atrakcje turystyczne. Zajmują go bowiem doświadczenia napotykanych rozmówców oraz obserwacje, których dokonuje, uczestnicząc w rozmaitych wydarzeniach – czy to podczas nielegalnych, tłumnych demonstracji, czy podczas prywatnych rozmów z Białorusinami. Choć w reportażu Sokołowskiego nie doświadczymy opisów lokalnego folkloru czy kultury (ta została właściwie powierzchownie potraktowana), to z dużymi szczegółami ujrzymy za to sytuację podróży pociągiem i marszrutą oraz życia na prowincji. Białoruś dla początkujących wpisuje się w związku z tym w taki styl pisania o byłych republikach Związku Radzieckiego, który charakteryzuje się nie tyle ukazywaniem osobliwości czy wyjątkowości opisywanego miejsca (w tym jego odrębności), ile jego kuriozalności czy „radzieckości”. Więcej w recenzowanej książce ciekawostek, przejaskrawień i mrugnięć okiem do zachodu (na przykład w sytuacji wyśmiewania skomplikowanych przepisów Unii Europejskiej) oraz naszej niedalekiej przeszłości, niż ogólnych informacji, przybliżających Białoruś.

Dziki wschód i potłuczone lustra

Igor Sokołowski, autor książki Spokojnie. To tylko Rosja, przedstawia rzeczywistość wschodniego sąsiada poprzez analogie i porównania do „naszego” demokratycznego, kapitalistycznego, zachodniego świata. W swoich relacjach wykorzystuje przede wszystkim obraz budowany na zasadzie kontrastu, uwzględniający różnice, jakie dzielą na przykład Mińsk i Warszawę. Pisząc o ofercie gastronomiczno-kawiarnianej, podkreśla, że na Białorusi nie otwiera się jeszcze miejsc, które w Polsce spotkamy niemal na każdym kroku: modnie urządzonych kawiarni, typowo miejskich lokali. Gdy próbuje przedstawić życie towarzyskie w stolicy, podkreśla, że do McDonalda czasami wypada przyjść. Zajmując się z kolei wyglądem Białorusinów, przywołuje zachodnioeuropejskie standardy: popularną fryzurę ocenia jako okropną, dodając, że wszystko wskazuje na to, że w tym kraju oprócz opozycji tłucze się również lustra, a modę  tubylców kwalifikuje jako do ucywilizowania. Oczywiście można się spierać, na ile styl i sformułowania, którymi posługuje się Sokołowski, korzysta z ironii, jednak nie sposób nie odnieść wrażenia, że autor podchodzi do Białorusinów z poczuciem wyższości; dużo w recenzowanym reportażu aroganckich określeń i sformułowań, które podtrzymują krzywdzące stereotypy o biednym pod względem intelektualnym i cywilizacyjnym wschodzie (To, co funkcjonuje u naszego wschodniego sąsiada, rzadko kiedy opiera się na logicznych przesłankach). 

O ile rozpoznania kulurowo-lifestylowe rozczarowują zbyt dużym naciskiem na przejaskrawienie lub obśmianie konkretnych zjawisk i zachowań, o tyle uwagi socjologiczno-polityczne dają dużo do myślenia oraz klarownie odzwierciedlają białoruskie społeczeństwo. Igor Sokołowski z wielką lekkością opisuje tak niełatwy i zagmatwany temat, jakim jest wpływ rządowej propagandy na funkcjonowanie państwa oraz świadomość obywateli, uwzględniając z jednej strony zarzuty o fałszowanie wyborów, a z drugiej realne poparcie, jakim cieszy się Aleksandr Łukaszenka. Autor, mając okazję uczestniczyć w nielegalnej demonstracji, przedstawia czytelnikom pełne spektrum problemu – społeczne niezadowolenie występujące z jednoczesnym niezmiernym zaufaniem wobec rządzącego od lat prezydenta. To właśnie tej kwestii, obywatelskiej bierności i podatności na manipulacje, Sokołowski poświęca sporo uwagi, tworząc swoiste studium socjologiczne Białorusinów – bardzo ciekawą i wymowną płaszczyznę recenzowanych reportaży. 

3/6

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

Komentarze