Przejdź do głównej zawartości

359. Piłkarski ciąg. Michał Piedziewicz „Ćwierćfinał to już coś!”

Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że Michał Piedziewicz, autor powieści Dżoker, Domino i Dakota, napisze książkę dla dzieci. Ćwierćfinał to już coś!, bo o niej mowa, to opowieść o kilku bohaterach, których połączyła pasja do piłki nożnej i chęć zawalczenia o wysokie miejsce w rankingu.

To, co zasługuje przede wszystkim na pochwałę, to równe traktowanie odbiorcy – w tym wypadku dzieci. Narrator Piedziewicza daleki jest od tego, by „podchodzić” młodego czytelnika, mamić go pseudomłodzieżowym językiem i skrajnie uproszczonym sposobem opowiadania. Owszem, narracja jest prosta, a i po sposobie konstrukcji rozdziałów widać, do kogo książka jest adresowana (mam na myśli na przykład częste podsumowania), jednak autor wykazuje się podejściem, w myśl którego czytelnik bez problemu dostrzeże i zrozumie różnego rodzaju aluzje, nawiązania czy gry językowe (niekiedy oparte na przykład na brzmieniu wyrazów), niezależnie od wieku. Dzięki temu książka okazuje się nie tylko ciekawa ze względu na treść, ale także bardzo interesująca, jeśli chodzi o sam język. Pojawiają się w związku z tym terminy związane oczywiście ze sportem (na ogół dobrze wytłumaczone, najczęściej za sprawą dialogu) oraz nawiązania do szeroko rozumianej popkultury. Gdy zostaje przedstawiony Roland, jeden z bohaterów, narrator zauważa, że „(...) pojawił się on (...). Cały na biało (...)”, co oczywiście stanowi wykorzystanie popularnego tekstu Wojciecha Młynarskiego. Piedziewicz śmiało korzysta również ze związków frazeologicznych, mniej lub bardziej znanych powiedzeń czy zbitek słownych, dzięki czemu książka wydaje się „żywa” właśnie na poziomie językowym – bohaterowie mówią tak, jak mówi ulica (oczywiście w sposób adekwatny do ich wieku), a nie – jak to czasem w powieściach dla dzieci bywa – nierealnie, w sposób albo mocno wygładzony, albo przesadnie zinfantylizowany.

W Ćwierćfinale, co bez wątpienia stanowi dużą zaletę książki, pojawia się niemało odwołań do historii sportu, w tym do dokonań ważniejszych piłkarzy oraz sukcesów drużyn na różnych rozgrywkach. Co więcej, nie brakuje w niej elementów graficznych, takich jak tabele z wynikami, tak istotnych przecież w życiu sportowym każdego zagorzałego fana. Śledząc losy bohaterów i ich zmagania w walce o awans, młody czytelnik bez problemu „połapie” się w fabule, a śledzenie zdobywania kolejnych punktów na przykładzie tabeli nie tylko pomoże w kompletowaniu informacji o świece bohaterów, ale także zapewni poczucie realności czy profesjonalności prowadzonych rozgrywek. Taka możliwość zdecydowanie uprawdopodabnia akcję, co sprawia, że uwaga odbiorcy jest nie tylko utrzymana, ale także wyraźnie wzmożona. Daje to też wrażenie uczestnictwa w wielkim świecie futbolu, bo historia przedstawiona jest dzięki temu bardzo profesjonalnie – i pod względem graficznym, i fabularnym. Bohaterowie Piedziewicza wiedzą, jak wiele czynników składa się na sukces piłkarski, co pozwala odbiorcy wykorzystać lub skonfrontować własną wiedzę na ten temat. Postaci zdają sobie sprawę, że trzeba nie tylko chcieć, ale także intensywnie pracować – stąd poszukiwania trenera i „mocnych” zawodników, wymowne zdziwienie bohatera, gdy okazuje się, że trener, zamiast obmyślać nowe strategie i mowy motywacyjne, spędza czas z ukochaną. Na tym poziomie pojawiają się również spory o nazwę drużyny i barwy, a także – jak przystało na książkę o piłce nożnej – nieśmiertelny i wciąż żywy spór o to, kto jest lepszy: Real Madryt czy FC Barcelona. Postaci rozmawiają o swoich racjach i upodobaniach, z czym bez wątpienia będzie mógł utożsamić się odbiorca, a pomieszanie dwóch porządków (związanego z zawodowym futbolem i podwórkowo-szkolnymi rozgrywkami) wpisuje się w dziecięcą perspektywę, za której sprawą bycie fanem przekłada się na marzenia – gra na szkolnym boisku okazuje się prawdziwą rozgrywką na najwyższym poziomie.

Poza całą piłkarską płaszczyzną książki należy zwrócić uwagę na inne istotne problemy, które z pewnością zrozumie młody czytelnik. Bohaterowie, co ważne, zmagają się nie tylko z przeciwnikami na boisku, ale także z wyzwaniami, jakie rzuca im szkoła. Piedziewicz tak obmyślił swoje postaci, że te wydają się realne i zrozumiałe – część z nich nie radzi sobie na przykład z ułamkami, część z językiem polskim (odwieczny problem zapamiętania inwokacji z Pana Tadeusza), ale – za narratorem – (...) jakie to miało znaczenie – skoro czekały nas decydujące mecze (...). Jestem przekonany, że ta książka przypadnie do gustu każdemu młodemu czytelnikowi, który interesuje się piłką nożną, bo poza ciekawą tematyką i możliwością utożsamiania się z postaciami, powieść została redakcyjnie poprowadzona tak, że okazuje się czytelna i niebanalna. Krótkie rozdziały, częste podsumowania, duża liczba dialogów, wspomniane wcześniej tabele i ilustracje, za które odpowiada Artur Ruducha, ciekawi bohaterowie – wszystko to sprawia, że każdemu młodemu fanowi piłki nożnej  książka Ćwierćfinał to już coś! wyda się warta lektury! 

5/6

Za książkę dziękuję wydawnictwu BIS.

Komentarze