Przejdź do głównej zawartości

294. Leopold Tyrmand "Cywilizacja komunizmu"

Jak przewrotnie napisał Tyrmand, życie w komunizmie polega w jakiś sposób na niemożliwości życia. Myślę, że to spostrzeżenie odnosi się nie tylko do zjawiska i realiów, które opisuje, ale również do samej książki – Cywilizacji komunizmu. Pozycja ta zdaje się konstruować narrację wokół tego spostrzeżenia, próbując nie tylko przedstawić fakty zgodne z zacytowanym spostrzeżeniem, ale również ukazać podobną przewrotność. 

Tyrmand, który szczerze pogardzał komunizmem, nie kryjąc własnych poglądów i uprzedzeń, napisał tę książkę, by pokazać, na czym naprawdę polega i w czym tkwi zło tego systemu, tłumacząc demokratycznemu Zachodowi jego istotę oraz wszystko to, co o nim stanowi. Uważnie obserwując jego przebieg oraz społeczeństwo, wysnuwa szereg spostrzeżeń i obserwacji, w jakiś sposób oddających realia, w których musiał żyć. 

Cywilizacja komunizmu to książka, która traktując o komunizmie, o szarej, siermiężnej, trudnej, pozbawionej nadziei i manipulującej świadomością tudzież percepcją rzeczywistości, opowiada nie tylko bezpośrednim przekazem tekstu, informacjami, jakie zawiera i które czytelnik przyswaja, ale również formą – operowaniem specyficznym sposobem narracji, korzystającym z ironii, przewrotności, swoistej prześmiewczości oraz niedosłownym definiowaniem komunizmu jako coś, co nie tylko jest złe i z wielu powodów niemoralne, ale również – po prostu – kuriozalne. Tyrmand porusza bardzo poważny temat i nie chodzi wyłącznie o sam system – jako ogólne zdarzenie czy umiejscowione w przestrzeni i w czasie zjawisko – ale przede wszystkim o poszczególne zagadnienia i elementy, które tak rzetelnie i wymownie go definiują. Bo recenzowana książka drąży komunizm od dwóch, jakże skrajnych, stron: od środka i od zewnątrz. Skupia się zarówno na ogólnikach, większych tendencjach czy szerokich, nieco powierzchownych, spostrzeżeniach i teoriach, stopniowo zagłębiając się w kolejne elementy i mniejsze, podparte codziennością i licznymi przykładami, obserwacje. Dotyczy z jednej strony tego, co może wydawać się nadrzędne lub ogólne, a przy tym starannie penetruje wąskie przestrzenie i płaszczyzny, takie jak konkretne sytuacje czy zdarzenia.

Tyrmand skupia się przede wszystkim na tym, co codzienne, powszechne, czyli na doświadczeniach ludzi, obywateli, których życie jest nieustannie determinowane na wszystkich płaszczyznach przez system. Przygląda się ich relacji z władzami oraz z wszystkim tym, co tożsame dla komunistycznej rzeczywistości. Mamy zatem obrazy rutynowych czynności, takich jak praca, zakupy czy nauka, społecznych ról i powinności, w których uwzględniona jest szeroko zakrojona propaganda, oraz rozbieżność między przyziemnymi potrzebami a możliwościami. Leopold Tyrmand opisuje człowieka w procesie, czyli jednostkę – na tle grupy, niekiedy za sprawą grupy – która od najmłodszych lat – od urodzenia – podlega z góry zaplanowanemu procesowi urabiania, który ma na celu kształtowanie w obywatelu takiej postawy, by wpisywał się w założenia komunizmu, by funkcjonował i istniał tak, jak wymaga od niego nadrzędna idea. Czytając, obserwujemy zmieniającą się tożsamość i świadomość jednostki, determinowaną przez szkoły, uczelnie, propagandę, doświadczenia oraz schematy i postawy, wpajane za pomocą wielu praktyk i działań. Pisarz pokazuje jednak – co ważne – nie tylko sam przebieg, ale również różne komplikacje, kontrowersje, niejasności czy opory, mówiące wiele zarówno o komunizmie, jak i o samej naturze człowieka. 

Niewątpliwie istotna jest wielotorowość narracji o tytułowym zjawisku, realizująca się na wielu polach, wśród których należy wymienić między innymi socjologię, etykę, sztukę, religię, ekonomię i politykę. Cywilizacja komunizmu porusza wszystkie te zagadnienia i tworzy w ten sposób szeroki obraz komunizmu, nie tyle obiektywny, co wypośrodkowany. Tyrmand snuje obserwacje i spostrzeżenia, które pochodzą ze zderzenia dwóch biegunów: pierwszego, stanowiącego opisywaną rzeczywistość, z drugim, o którym stanowi świadomość innego życia, toczącego się w wolności i demokracji. Dzięki temu – tym dwóm widzeniom – możliwa jest nie tylko refleksja płynąca od środka, ale również relatywna – odnosząca się do czegoś. Dziś, czytając ten tekst jako swoiste świadectwo czasów, mamy możliwość porównania opisanych zdarzeń i zjawisk w odniesieniu do własnych doświadczeń i przemyśleń, które niemal zawsze idą w parze z osądami samego autora. 

5/6

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

Komentarze