Przejdź do głównej zawartości

386. Oznaki życia. Piotr Marcin Kraska „Rok End Lol”

Tom Piotra Marcina Kraski, traktując o świecie, wykorzystuje motyw world as a text. W wierszach poety widać przede wszystkim próbę umocowania w rzeczywistości słownej tego, co nieuchwytne – wspomnień z dzieciństwa, tragicznych wydarzeń, śmierci, uczuć, lęków. W jednym z utworów podmiot, zliczając ilość użytych znaków, zauważa: 142 znaki ze spacjami / to 142 oznaki życia, co zdaje się wymownie oddawać nastrój oraz istotę tomu Rok End Lol. 

Pięć pór roku

W wierszach poety wybrzmiewają przede wszystkim wspomnienia, temu też zresztą służy wewnętrzny podział części Rok (w tomiku zostały wydzielone trzy segmenty: Rok, End oraz Lol. Każdy z nich zbiera utwory reprezentujące inną poetykę i estetykę, a także różne problemy: o ile pierwsza część jest bardziej retrospektywno-refleksyjna, o tyle na przykład druga opiera się w dużej mierze na autotematyzmie). Kraska, wykorzystując symbolikę podziału czasu, dzieli pierwszą część tomiku na pięć (!) pór roku, z czego do ostatniej nie zostały „przypisane” żadne wiersze – tak, jakby autor czekał na to, co przyniesie przyszłość. W utworach z Roku pobrzmiewają wydarzenia i  mity istotne zarówno dla naszej przeszłości, jak i wspólnej wyobraźni oraz zbiorowej tożsamości – z czarną wołgą, śmiercią Jana Pawła II, Solidarnością, atakiem na World Trade Center na czele. Podmiot jednak nie tyle opisuje ważne wydarzenia historyczne, aspirując do roli strażnika przeszłości, ile bez patosu odnotowuje sytuacje, które miały wpływ na kształt jego osobowości i społeczności, którą współtworzy.

Makroumundurowanie materii

Ważna w wypadku recenzowanego tomu okazuje się perspektywa poznawcza podmiotu, którą Kraska sumiennie uspołecznia, poszerza – co widać głównie w wierszach z pierwszej części tomu. Gdy „ja” liryczne opisuje śmierć papieża, emocje towarzyszące temu zdarzeniu zostają przeniesione z dojrzałego, świadomego podmiotu na dziecko: gdy umierał ten który przecież nie był moim dziadkiem obcy człowiek / wielkie rzeczy działy się w małej głowie mojej małej chrześnicy. Podobnie jest w wypadku wydarzeń z czerwca 1989 roku, które także zostały po pierwsze wyprowadzone poza refleksję osoby mówiącej w wierszu (nie jej doznania czy przemyślenia wybijają na główny plan), a po drugie wyzwolone od wielkich, spektakularnych narracji na rzecz przyziemnej, szkolnej rzeczywistości: pewnego popołudnia pani od plastyki ogłosiła że koniec / z fartuszkami tarczami i w ogóle makroumundurowaniem materii. Kraska nie rezygnuje jednak całkowicie ze zbiorowych opowieści, wyrażania pokoleniowych przemyśleń czy prawd – odnotowując wpływ ataku terrorystycznego z 2001 roku na wizję świata, zauważa: runęły plany i marzenia o nyc obróciły się w proch / to był początek końca naszej ameryki / zapowiedź utraty dzieciństwa ostatecznego.

Poeta skutecznie wykorzystuje również potencjał i możliwości poezji konkretnej, czego wyrazem jest druga część tomu. Na uwagę zasługują przede wszystkim zabawy z fontami i zapisami poszczególnych utworów, skupienie uwagi na istocie formy wiersza, jego technicznych aspektach. Kraska ewidentnie sprawdza podatność treści poetyckiej na wybraną w procesie twórczym strukturę, „wlewając” utwory w ściśle określone układy: tytuły wierszy to trzy następujące po sobie litery alfabetu (ABC, DEF, GHI, JKL...), które w trzywersowych wierszach rozpoczynają kolejne  wersy. Interesująca w tym wypadku okazuje się także precyzyjność (czy też matematyczność) ich postrzegania: liryki puentują gramatyczne wyliczenia przedstawiające ilość wykorzystanych m.in. słów, zdań lub głosek. Jest to o tyle ciekawe, o ile zaburza czytelniczą recepcję i literackie przyzwyczajenia: odbiorca, zamiast czuć się w obowiązku nadawać znaczenia przeczytanym wersom, szukać interpretacji i możliwych kontekstów, skupia się na suchych, ograniczających przestrzenność poetycką wyliczeniach (typu: 3 zdania, 24 słowa, 36 sylab). Zamykająca tom część Lol, pozornie najbardziej klasycyzująca, pod względem formy jest równie rygorystyczna: każdy wiersz składa się bowiem z dwóch czterowersowych zwrotek, z czego każdy wers liczy dziesięć sylab, a pierwsza zwrotka rozpoczyna się od zwrotu Zaśmiej się, zaśmiej.

Przede wszystkim koncept

Rok End Lol to zbiór więcej niż zajmujący, bogaty pod względem poetyckim. Kraska pozwala sobie na eksperymentowanie i badanie form wyrazu, co sprawia, że zebrane utwory prezentują rozmaite style. Wydaje się, że autor stawia przede wszystkim na relację między strukturą wiersza i jego treścią, że właśnie owa zależność determinuje jego poezję. Nie ulega w związku z tym wątpliwości, że recenzowany zbiór realizuje założenia poezji konceptualnej, że wszystko – łącznie z aspektami edytorsko-wydawniczymi – realizuje spójny, mądry zamysł. Choć można czytać zebrane wiersze oddzielnie, wyciągając je z tej zwartej konstrukcji poetyckiej, to większą frajdę (bo tak należy to nazwać) sprawia wnikliwa, analityczna lektura całego tomu. Warto.

6/6

 Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

Komentarze