Maurice Maeterlinck, dzięki wydawnictwu MG, zwrócił w ostatnim czasie naszą uwagę na świat roślin i pszczół. Teraz przyszła pora na mrówki. Pojawiła się bowiem na rynku kolejna książka cenionego autora, Życie mrówek, tym razem opisująca życie tytułowych stworzeń – wciąż nie tylko w sensie biologicznym, ale również filozoficznym. Autor podejmuje bowiem refleksję nad mrówkami – podobnie jak przy Życiu pszczół – podkreślając nie tylko ich pracowitość oraz wyjątkowość, ale również równość w stosunku do świata ludzkiego.
Życie mrówek, podobnie jak poprzednie książki – Życie pszczół oraz Inteligencja roślin – łączy w sobie dwa podejścia: biologiczne, związane z dokładnym naukowym opisem, wynikającym z obserwacji i szczegółowej wiedzy, oraz filozoficzne, powiązane z refleksją nad istotą i relacją z człowiekiem lub otoczeniem. Dzięki takiej perspektywie – ani do końca naukowej, ani w pełni humanistycznej – przed czytelnikiem ukazywany jest obraz życia – na pozór mniej złożony – który okazuje się pod wieloma względami wyjątkowy, zmuszający do przedefiniowywania pewnych zjawisk lub hierarchii wpisanych w nasze – ludzkie – postrzeganie rzeczywistości. Maurice Maeterlinck z ogromnym pietyzmem i szacunkiem opisuje świat mrówek, zajmując się z jednej strony ich naturą (sposobem współistnienia, zdobywania pożywienia, różnymi instynktami i cyklami, metodami radzenia sobie z przeciwnościami i otoczeniem), a z drugiej nadbudowując nad nimi coś, co wydaje się charakterystyczne dla naszego myślenia o nas samych – znaczenie, celowość, nieprzypadkowość oraz inteligencję.
Myślę, że pisząc o recenzowanej pozycji, należy zacząć od przypisania jej treści, choć umownie, do jakiegoś gatunku. Jest to istotne o tyle, o ile w dużej mierze świadczy o wyjątkowości tej książki. Życie mrówek, podobnie jak poprzednie tego autora, wydane w ostatnim czasie przez MG, stanowi przykład utworu, który realizuje się na granicy traktatu filozoficznego i podręcznika do biologii, a konkretniej – entomologii. Maurice Maeterlinck przeplata bowiem cały czas dwa wspomniane wcześniej podejścia, dwie różne, bo związane i z naukową dokładnością, szczegółowością, i humanistyczną otwartością oraz niejednoznacznością, perspektywy, co sprawia, że książka nie tylko uczy (w sensie przynoszenia uporządkowanych, konkretnych informacji na określony temat), ale również inspiruje, zmuszając do przemyśleń. Nie ma co kryć, autor nie podejmuje się przemyśleń dotąd nieznanych, nie zwraca naszej uwagi na coś, co do tej pory byłoby obce, gdyż uwypuklanie roli zwierząt i odczarowywanie świata, jako podporządkowanego i ustawionego pod człowieka, znane jest nam od wieków. Robi to jednak w sposób cokolwiek intrygujący. Przede wszystkim ze względu na nieoczywiste podejście – w tym wypadku czysto literackie. Czytając recenzje poświęcone Życiu pszczół, często spotykałem się ze spostrzeżeniem, że Maeterlinck, pisząc o różnych zachowaniach pszczół, w tym tych związanych z walką o przetrwanie, pisze trochę tak, jakby prowadził fabułę kryminalną. I rzeczywiście, coś w tym jest. Jego narracja, w tym wypadku o życiu mrówek, skonstruowana jest tak, że dalekie odbiorcy jest poczucie wertowania podręcznika naukowego, wypełnionego pojęciami, definicjami oraz prawidłowościami, sucho zarysowującymi omawiany temat. Wręcz przeciwnie – każdy rozdział, który został poświęcony konkretnym zjawiskom lub zagadnieniom, mimo dużej ilości wiedzy (jednak głównie opisowej, opartej na przykładach, a nie na gatunkowych podziałach czy łacińskich pojęciach), nie nuży, a frapuje. Myślę, że wynika to po pierwsze ze swobodnego stylu pisania (raczej mówionego, wyrażonego też w widocznym podejściu: kilkukrotnie autor zauważa, że w danym miejscu należałoby przytoczyć jakiś cytat, złożoną nazwę lub klasyfikację, jednak ze względu na długość lub możliwe znudzenie czytelnika nie robi tego), a po drugie z poczucia śledzenia swoistych mikronarracji (poświęconych na przykład procesowi tworzenia gniazda).
Podobnie jak w wypadku poprzednich tytułów, widoczna jest w Życiu mrówek wielka miłość do świata natury. Objawia się ona nie tylko w detalicznym, uważnym i szczegółowym opisie, ale również w ogólnym podejściu, wyraźnym zwłaszcza przy ukazywaniu podobieństw do ludzkich zachowań czy wartości. Myślę, że dużą zaletą tej książki i źródłem popularności tego typu pozycji jest odchodzenie od postawy, w myśl której to my, ludzie, jesteśmy najważniejsi, najlepsi, najbliżsi niewiadomemu ideałowi. Maurice Maeterlinck cały czas patrzy na swoich bohaterów, jakkolwiek to zabrzmi, z dużą dozą wyrozumiałości. Wyraża się ona wówczas, gdy przedstawia sytuację, w której tytułowe owady nie wykazują się zaradnością, postępując na przykład nierozważnie lub niebezpiecznie. Autor przyjmuje wówczas analogiczną perspektywę względem człowieka, gdy ten, zmagając się z jakimś problemem, albo nie może znaleźć rozwiązania, albo zachowuje się irracjonalnie. W ten sposób nie tyle broni za wszelką cenę racji mrówek (wszak wydaje się, że Maeterlinck nie jest stronniczy; wręcz przeciwnie, jest jak najbardziej obiektywny, charakteryzuje się naukowym podejściem), ile zadaje kłam myśli, jakoby opisywane przez niego owady były nie dość rozwinięte, a człowiek genialny i skończony. Jak się okazuje, tę sytuację można bardzo łatwo zobrazować – wystarczy tak, jak nas nad mrówkami, postawić kogo wyżej nad nami. Czyż wtedy, mówiąc za autorem, wiele z naszych zachowań nie trzeba będzie uznać za niemądre?
Życie mrówek to książka pisana z pietyzmem i dużą świadomością tego, co się chce powiedzieć. Maurice Maeterlinck ewidentnie odczarowuje nasz niezdrowy antropocentryzm, pokazując, że poza nami są na ziemi jeszcze inne istoty, bynajmniej nie mniej ważne. Robi to nie tylko wysoko merytorycznie i filozoficznie przekonująco, ale również interesująco pod względem stricte literackim. Ta pozycja bowiem intryguje każdym zdaniem, każdym przedstawianym obrazem i zestawieniem, a jej wizualne wydanie tylko potęguje zachwyt. Podobnie jak w Życiu pszczół i Inteligencji roślin wydawnictwo dołożyło wszelkich starań, by książka prezentowała się jak najszlachetniej – wydana została w twardej oprawie, zastosowany został gruby, dobrej jakości papier, pojawiają się liczne ilustracje, a całość dopełnia kolorowy druk. Nie obyło się jednak bez kilku korektorskich potknięć – na przykład kropek stawianych w cudzysłowie (między innymi na stronach trzydzieści osiem, sześćdziesiąt dziewięć, dziewięćdziesiąt pięć), a nie – jak mówią zasady redaktorskie – po. Co dziwne, w niektórych razach kropka rzeczywiście jest wyprowadzana poza cytat, więc trudno mi zrozumieć, z czego wynika ta niekonsekwencja.
Myślę, że pisząc o recenzowanej pozycji, należy zacząć od przypisania jej treści, choć umownie, do jakiegoś gatunku. Jest to istotne o tyle, o ile w dużej mierze świadczy o wyjątkowości tej książki. Życie mrówek, podobnie jak poprzednie tego autora, wydane w ostatnim czasie przez MG, stanowi przykład utworu, który realizuje się na granicy traktatu filozoficznego i podręcznika do biologii, a konkretniej – entomologii. Maurice Maeterlinck przeplata bowiem cały czas dwa wspomniane wcześniej podejścia, dwie różne, bo związane i z naukową dokładnością, szczegółowością, i humanistyczną otwartością oraz niejednoznacznością, perspektywy, co sprawia, że książka nie tylko uczy (w sensie przynoszenia uporządkowanych, konkretnych informacji na określony temat), ale również inspiruje, zmuszając do przemyśleń. Nie ma co kryć, autor nie podejmuje się przemyśleń dotąd nieznanych, nie zwraca naszej uwagi na coś, co do tej pory byłoby obce, gdyż uwypuklanie roli zwierząt i odczarowywanie świata, jako podporządkowanego i ustawionego pod człowieka, znane jest nam od wieków. Robi to jednak w sposób cokolwiek intrygujący. Przede wszystkim ze względu na nieoczywiste podejście – w tym wypadku czysto literackie. Czytając recenzje poświęcone Życiu pszczół, często spotykałem się ze spostrzeżeniem, że Maeterlinck, pisząc o różnych zachowaniach pszczół, w tym tych związanych z walką o przetrwanie, pisze trochę tak, jakby prowadził fabułę kryminalną. I rzeczywiście, coś w tym jest. Jego narracja, w tym wypadku o życiu mrówek, skonstruowana jest tak, że dalekie odbiorcy jest poczucie wertowania podręcznika naukowego, wypełnionego pojęciami, definicjami oraz prawidłowościami, sucho zarysowującymi omawiany temat. Wręcz przeciwnie – każdy rozdział, który został poświęcony konkretnym zjawiskom lub zagadnieniom, mimo dużej ilości wiedzy (jednak głównie opisowej, opartej na przykładach, a nie na gatunkowych podziałach czy łacińskich pojęciach), nie nuży, a frapuje. Myślę, że wynika to po pierwsze ze swobodnego stylu pisania (raczej mówionego, wyrażonego też w widocznym podejściu: kilkukrotnie autor zauważa, że w danym miejscu należałoby przytoczyć jakiś cytat, złożoną nazwę lub klasyfikację, jednak ze względu na długość lub możliwe znudzenie czytelnika nie robi tego), a po drugie z poczucia śledzenia swoistych mikronarracji (poświęconych na przykład procesowi tworzenia gniazda).
Podobnie jak w wypadku poprzednich tytułów, widoczna jest w Życiu mrówek wielka miłość do świata natury. Objawia się ona nie tylko w detalicznym, uważnym i szczegółowym opisie, ale również w ogólnym podejściu, wyraźnym zwłaszcza przy ukazywaniu podobieństw do ludzkich zachowań czy wartości. Myślę, że dużą zaletą tej książki i źródłem popularności tego typu pozycji jest odchodzenie od postawy, w myśl której to my, ludzie, jesteśmy najważniejsi, najlepsi, najbliżsi niewiadomemu ideałowi. Maurice Maeterlinck cały czas patrzy na swoich bohaterów, jakkolwiek to zabrzmi, z dużą dozą wyrozumiałości. Wyraża się ona wówczas, gdy przedstawia sytuację, w której tytułowe owady nie wykazują się zaradnością, postępując na przykład nierozważnie lub niebezpiecznie. Autor przyjmuje wówczas analogiczną perspektywę względem człowieka, gdy ten, zmagając się z jakimś problemem, albo nie może znaleźć rozwiązania, albo zachowuje się irracjonalnie. W ten sposób nie tyle broni za wszelką cenę racji mrówek (wszak wydaje się, że Maeterlinck nie jest stronniczy; wręcz przeciwnie, jest jak najbardziej obiektywny, charakteryzuje się naukowym podejściem), ile zadaje kłam myśli, jakoby opisywane przez niego owady były nie dość rozwinięte, a człowiek genialny i skończony. Jak się okazuje, tę sytuację można bardzo łatwo zobrazować – wystarczy tak, jak nas nad mrówkami, postawić kogo wyżej nad nami. Czyż wtedy, mówiąc za autorem, wiele z naszych zachowań nie trzeba będzie uznać za niemądre?
Życie mrówek to książka pisana z pietyzmem i dużą świadomością tego, co się chce powiedzieć. Maurice Maeterlinck ewidentnie odczarowuje nasz niezdrowy antropocentryzm, pokazując, że poza nami są na ziemi jeszcze inne istoty, bynajmniej nie mniej ważne. Robi to nie tylko wysoko merytorycznie i filozoficznie przekonująco, ale również interesująco pod względem stricte literackim. Ta pozycja bowiem intryguje każdym zdaniem, każdym przedstawianym obrazem i zestawieniem, a jej wizualne wydanie tylko potęguje zachwyt. Podobnie jak w Życiu pszczół i Inteligencji roślin wydawnictwo dołożyło wszelkich starań, by książka prezentowała się jak najszlachetniej – wydana została w twardej oprawie, zastosowany został gruby, dobrej jakości papier, pojawiają się liczne ilustracje, a całość dopełnia kolorowy druk. Nie obyło się jednak bez kilku korektorskich potknięć – na przykład kropek stawianych w cudzysłowie (między innymi na stronach trzydzieści osiem, sześćdziesiąt dziewięć, dziewięćdziesiąt pięć), a nie – jak mówią zasady redaktorskie – po. Co dziwne, w niektórych razach kropka rzeczywiście jest wyprowadzana poza cytat, więc trudno mi zrozumieć, z czego wynika ta niekonsekwencja.
6/6
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu MG.
Komentarze
Prześlij komentarz