Przejdź do głównej zawartości

345. Wielobarwny patchwork. Piotr Adamczyk „Powiem Ci coś”

Ależ to dobra powieść! Pod każdym względem. Powiem Ci coś Piotra Adamczyka to książka, którą czyta się w zupełnym oderwaniu od rzeczywistości.

Głównym bohaterem jest pisarz, samotnie mieszkający w dużym domu. Wynajmuje pokój studentce ASP, która tworzy obrazy wykorzystujące DNA, podobno zapewniające nieśmiertelność. Z czasem dwójka twórców zakochuje się w sobie, a sytuacja, która ma miejsce w otoczeniu pisarza, zaczyna niebezpiecznie przypominać powieść kryminalną, nad którą jedna z postaci pracuje.

Powiem Ci coś to w dużej mierze powieść autotematyczna. Książka o pisaniu. Piotr Adamczyk z wielką zręcznością umieszcza w recenzowanym wydawnictwie coś, co zdaje się mieć dla czytelnika głodnego nie tylko procesu tworzenia, ale również środowisk artystycznych wartość nie do przecenienia – myśli, emocje i samoświadomość pisarza. Ta opowieść skonstruowana została w taki sposób, że miesza kilka porządków, z których na pierwszy plan wysuwają się dwa najoczywistsze, najszerzej w tym wypadku poprowadzone: rzeczywistość i fikcja. Czytając, niekiedy trudno się połapać, czy przedstawiane sytuacje realizują się w realiach – powiedzmy – właściwych, czy związanych z procesem twórczych jednego z bohaterów. Ten chaos bynajmniej nie wynika z niespójnej konstrukcji powieści czy „luk” w fabule; to świadomie poprowadzona przez autora podwójna oś wydarzeń, z jednej strony myląca odbiorcę, a z drugiej wciągająca go w wykreowaną przestrzeń, pełną nie tyle niedopowiedzeń czy niejasności, ile zmyłek, ślepych tropów i wielopiętrowych problemów. Przede wszystkim – co kluczowe w tej książce – Adamczyk stawia na powieść w powieści, czyli na pozornie mniejszą historię, która w sposób nieoczywisty i pokrętny – bo w relacji z nadrzędną, recenzowaną – wchodzi w relację z ogółem opisanych wydarzeń i przedstawionych postaci, przez co zacierają się oba wymienione wcześniej porządki. Trudno – ku uciesze odbiorcy, który stopniowo rozkodowuje hierarchię i strukturę tekstu – rozróżnić, co rozgrywa się w wyobraźni autora-postaci, a co w akcji właściwej (nadrzędnej wobec „tworzącej” się powieści). Ta niejasność z jednej strony potęguje tajemniczość przedstawianej historii, przez co czytelnikowi jeszcze bardziej zależy na tym, by dotrzeć do jej rozwiązania, a z drugiej wpływa na odbiór utworu pod względem formalnym – jako powieści o skomplikowanej i przemyślanej – jednak wciąż klarownej, logicznej i zrozumiałej – konstrukcji.

Piotr Adamczyk daje się w tej książce poznać jako znakomity obserwator rzeczywistości. To, o czym pisałem wcześniej, mówiąc o autotematyczności recenzowanej powieści, ma również znamiona pewnego rodzaju prywaty – czy stylizowanej, trudno powiedzieć – obecnej na przykład w pamiętnikach, zapiskach czy dziennikach na przykład pisarzy. Liczne komentarze wymierzone we współczesne realia funkcjonowania w Polsce (głównie politykę, w dużym stopniu dzisiejszą), a także uwagi związane z tworzeniem i życiem prywatnym pisarza wzmacniają nie tylko poczucie wspomnianej autotematyczności, ale również dostępności oraz lokalności poruszanych tematów. Sporo w tej książce ironicznych uwag na temat polityki, różnych – często stereotypowych – zachowań oraz postaw społecznych, a także podsłuchanych – jakże popularnych w ostatnim czasie, obecnych głównie na profilach społecznościowych wielu twórców – rozmów nieznanych ludzi, dotykających w jakiś sposób naszych wyobrażeń o nas samych i tego, kim, jako Polacy, chcemy być. Niedługie rozdziały – czasem zawierające krótki dialog, jakiś opis lub konkretne spostrzeżenie – wzmacniają wrażenie pamiętnika czy diariusza, a celność uwag, kunsztowność literacka i obrazowość sformułowań sprawiają, że nie sposób wyzbyć się przekonania, że „zapiski” należą właśnie do pisarza. Zresztą – co niewątpliwie należy zaznaczyć – cała książka została napisana z wielkim polotem i niebanalnością, bez cienia patosu czy dostrzegalnego silenia się na lotność lub oryginalność. Piotr Adamczyk pisze w sposób bardzo lekki, posługując się charakterystycznym, mocno poetyckim, sposobem ujmowania myśli oraz obserwacji, a zdolność lapidarnego, acz treściwego, wyrazu zdecydowanie charakteryzuje język tej powieści.

Pisząc o tej książce, nie sposób nie wspomnieć o namiętności, która determinuje zachowania wielu postaci. Mam na myśli nie tylko związaną z uczuciem, miłością, ale również odbieraną w kategoriach porywczości, która wynika z potrzeby tworzenia. Sztuka bowiem odgrywa tutaj dość duże znaczenie, to przez jej pryzmat – dosłownie i niedosłownie – śledzimy wiele wydarzeń i konstruujemy opinie na temat głównych bohaterów. Sporo w opisach Adamczyka niebanalnej erotyki i czysto fizycznego pożądania, ukazanego głównie ze strony męskiej. Jednak nie tylko, bo cała fascynacja – jakże niejasna i skomplikowana – dwójki bohaterów została w tym wypadku poprowadzona naprawdę szeroko, przez co damsko-męska relacja, utrudniana różnicą wieku i niedostępnością bohaterki, wydaje się analitycznie przedstawiona.

Powiem Ci coś to książka zdecydowanie godna uwagi. Zdaję sobie sprawę, że dziś, gdy zalewani jesteśmy dużą ilością nowości, z których przynajmniej większość to „wydarzenia” i „najgłośniejsze premiery roku”, tego typu określenie może wydawać się mało przekonujące, jednak chciałbym stanowczo podkreślić, że książka Piotra Adamczyka ewidentnie zasługuje na uwagę. Cechuje ją bowiem między innymi konceptualne podejście do tworzenia fikcji literackiej oraz kunsztowny, intrygujący język. Jednak, co należy zauważyć, przy całej wysoko artystycznej strukturze tekstu autor nie rezygnuje z prowadzenia wątku gatunkowego, który cały czas wydaje się wiodący. Staje się jednak nie tyle głównym nurtem powieści, ile jego istotnym elementem. Czytając bowiem tę książkę, równie mocno, co na rozwiązania fabularne, związane z wątkiem kryminalnym, czeka się na celne spostrzeżenia, intrygujące aluzje i dobrą ironię.

5/6

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Dobra Literatura.

Komentarze