Przejdź do głównej zawartości

199. Agnieszka Tomczyszyn "Ezotero. Moje przeznaczenie"

Do lektury tej książki podchodziłem głównie przez pryzmat poprzedniego tomu, z którym przygodę wspominam dobrze. Zafascynowany ukazaniem relacji między matką a córką, ograniczającą wolność przez rodzicielkę, sięgnąłem po kolejną pozycję autorki, licząc na równie porywające wątki obyczajowe i portrety psychologiczne. Jakie było moje zaskoczenie – trudne do jednoznacznego zdefiniowania – gdy okazało się, że Ezotero. Moje przeznaczenie oferuje nieco inną wizję, perspektywę oraz wartości. 

Recenzowana powieść nie pretenduje w moim mniemaniu do miana wyjątkowej, a raczej stanowi ofertę dla tych czytelników, którzy wyglądają godziwej, acz prostej, rozrywki, oferującej nie tylko ciekawą fabułę i niebanalne rozwiązania, ale również garść obserwacji społeczno-filozoficznych, realizujących się na dość powierzchownym poziomie. To książka, której wydźwięk wynika przede wszystkim z konceptu na powieść, a nie z zachowań bohaterów czy ich rozważań. Przedstawia bowiem odwieczny problem walki dobra ze złem, przepuszczony przez ręce głównej bohaterki, która – po podjęciu ryzykownych decyzji, kłócących się ze sposobem postrzegania rzeczywistości przez jej sprzymierzeńców – jest w stanie nie tylko pomóc doraźnie, ale zbawić świat, używając do tego swych nadprzyrodzonych mocy. Zdolności, którymi dysponuje, wykorzystuje również do innych celów, między innymi poszukiwań Latte – dziewczyny nachodzącej ją w snach. 

Autorka kontrastuje na kartach powieści dwie zgoła różne płaszczyzny: rzeczywistość ziemską i świat magii. Zestawia je, kreśląc nie tyle wizję dwóch osobnych, różniących się sfer, ile wyrażając nadzieję na możność zespolenia ich, niosące dobro i nadzieję. To książka pod tym względem dosyć naiwna, choć –  co ciekawe – jednocześnie niezwykle rozważna. Rozpatruje bowiem z jednej strony perspektywę idealistyczną, wolną od podejrzeń i pełną przekonania, że świat można zmienić, ukazując zarazem to, co znamienne dla żyjących – zmaganie się z chorobami, cierpieniem i różnego rodzaju problemami. To powieść pełna złudzeń i mylnych wyobrażeń, a jednocześnie stanowiąca obraz swoistego raju, miejsca, w którym panuje harmonia i ład. To pozycja, która prezentuje wyraz zafascynowania dobrem i słusznością decyzji, a także niezachwianej wiary w idee oraz w to, że należy pomagać. Należy, gdyż Pola – główna bohaterka – dokładnie w ten sposób odnosi się do ziemskich spraw, uważając, że dysponujący mocami, które mogą rozwiązać większość ludzkich problemów, powinni oddać się pomocy i współżyciu z potrzebującymi.

Ezotero. Moje przeznaczenie to historia z całą pewnością zgrabnie poprowadzona, przeplatająca nie tylko wątki, ale również gatunki. To powieść, w którą czytelnik wchodzi całkowicie, zagłębiając się w niebywały świat magii i codzienności. Jest jednak w niej coś, co znacznie odwracało moją uwagę; sprawiało, że niekiedy odczuwałem znużenie. To swoiste rozmycie, brak wyraźnej formy, przewodniego problemu, wokół którego rozgrywa się akcja, albo natłok wątków tudzież ich jednoczesne rozwijanie i rozwiązywanie, niepozwalające na pełne zanurzenie się w jednym z nich. Ta mnogość wydarzeń (poszukiwania Latte, relacje Poli z rodzicami i innymi postaciami, chęć niesienia dobra, włączanie się w pomoc, zagłębianie się w historii), płaszczyzn (strefy ziemskiej i nadzwyczajnej (ze wszystkimi wyzwaniami i problemami, które o nich stanowią)), bohaterów oraz tłumaczących następstwa w akcji historiach, z czasem zlewa się w jedną, niezbyt wymowną, choć klarowną, całość, męczącą odbiorcę dobrobytem.

Choć Agnieszka Tomczyszyn wykreowała historię dość znaną czytelnikowi – wolę niesienia zmian przez osobę uprzywilejowaną, obdarzoną magicznymi zdolnościami, zmuszoną do rozwiązywania zagadek z przeszłości – to zaskakuje, czyniąc ją bliską czytającemu. To książka dla wszystkich tych, którzy cenią w literaturze możliwość ucieczki, oderwania się od codzienności, a także możność szerokiej penetracji świata przedstawionego. To powieść, w którą czytelnik wchodzi głęboko, poznając jej rozmaite płaszczyzny – przemieszczając się w czasie, między rzeczywistościami i po jej świecie. Nie jestem pewny, czy to lektura dla mnie – oraz dla tych, którzy cenią nade wszystko w literaturze obserwacje socjologiczno–filozoficzne – jednak, mając na uwadze pierwszy tom oraz te zalety, o których wyżej, mogę polecić lekturę zainteresowanym tego typu pozycjami.

4/6

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu MG.

Komentarze

  1. Ja mam w planach dopiero pierwszy tom, więc wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy sięgać po tą powieść... Czytałam pierwszy tom i byłam po prostu oczarowana tą pozycją, choć zauważałam w niej pewne niedoróbki. Boję się, że przy lekturze tej powieści to poczucie wyjątkowości może minąć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie sięgnęłam jeszcze po pierwszy tom, ale powieść wydaje się niesamowicie magiczna - może się skuszę :) Świetna recenzja!

    Pozdrawiam,
    o-ksiazkach-inaczej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zdecydowanie antymagiczna. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też bardzo lubię w literaturze rozważania filozoficzno - socjologiczne :). Widać, że Twój odbiór tej pozycji jest niejednoznaczny. Może ta niejednoznaczność przemawia na jej korzyść?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz