Przejdź do głównej zawartości

376. Porządkowanie historii. Kristina Sabaliauskaitė „Silva rerum”

Literatura litewska nie cieszy się dużym zainteresowaniem wśród polskich wydawców. Obserwując rynek litewski, można odnieść wrażenie, że u naszego sąsiada wygląda to zupełnie inaczej – pojawiają się bowiem nie tylko publikacje poświęcone wielkim mistrzom (na przykład Czesławowi Miłoszowi), ale także tłumaczenia nowej polskiej prozy, między innymi Michała Witkowskiego, Doroty Masłowskiej oraz Magdaleny Tuli. Fascynująca wydaje się w związku z tym popularność na naszym rynku serii Kristiny Sabaliauskaitė Silva rerum, która doczekała się nie tylko wielu omówień i recenzji (między innymi w „Nowej Europie Wschodniej”, „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej” oraz na antenie Polskiego Radia), ale także obecności na festiwalach literackich. Może to wynikać z faktu, że akcja powieści dzieje się w Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a sam utwór nierzadko porównywany jest do dzieł Henryka Sienkiewicza – najpopularniejszego polskiego autora według badań Biblioteki Narodowej.


Istotnym elementem recenzowanej książki jest motyw porządkowania – w znaczeniu metaforycznym, ideowym oraz fabularnym. Czytając, można odnieść wrażenie, że całe uniwersum wykreowanej rzeczywistości determinowane jest dwoma zasadniczymi wpływami: burzącym ład (np. najazdy zbrojne) oraz próbującym przeciwstawić się chaosowi (odbudowywanie zniszczeń). Dzieje się tak na kilku płaszczyznach, z czego najbardziej widoczna jest próba panowania nad przedmiotami, które pojawiają się w świecie bohaterów, za sprawą języka. To, co okazuje się charakterystyczne dla Silvy rerum, to właśnie sylwiczność utworu, zrealizowana jednak nie na zasadzie „rwanej” fabuły, łączenia równorzędnych, acz niezawiązanych ze sobą, fragmentów (jak w Biegunach Olgi Tokarczuk, która skądinąd napisała blurb do dzieła Sabaliauskaitė), a za sprawą tworzenia rozmaitych spisów, list oraz wykazów rzeczy, osób lub wydarzeń, które mają w tej książce miejsce. Tak jak Jan Maciej, bohater, odnotowuje ważne informacje w domowej sylwie, tak narrator – mówiąc na przykład o tym, że postać za chwilę zasiądzie do sporządzenia kolejnego wpisu (np. o wydatkach na śluby zakonne córki) – przedstawia rozmaite listy i rozbudowane wyliczenia, potęgując wrażenie nie tylko przywołanej sylwiczności, ale także uporządkowania ukazywanego świata. Czytelnik, czytając o remoncie posiadłości w Milkontach, dowiaduje się, że się: wieść o Narwojszu gotowym tracić spore sumy dotarła i do meblarzy, i do kupców bławatnych, i do garncarzy, i do sprzedawców tapiserii, i do handlujących żyrandolami i lustrami, nie było więc tygodnia, w którym nie przywędrowałyby do Narwojszów jakaś księga w skórzanej oprawie (...) albo teka z naszkicowanymi przez tynkarza wzorami arabesek, sztukaterii i gzymsów czy wreszcie album z setką rysunków szaf gdańskich. Dalej, poznając wyobrażenie Jana Macieja o przyszłym ogrodzie, dostaje informacje o tym, że bohater (...) zaczął marzyć o niespotykanych gatunkach roślin niezwykłej urody: o czarnych tulipanach, drzewach wielkości piędzi, nasturcjach dużych jak trąbka, o hiacyntach (...), o niebieskich leśnych dzwonkach (...), o różach bez kolców (...), by później, ponownie przenosząc się do wnętrza posiadłości, dostać informację o tym, że (...) dzięki skórzanym tapetom tłoczonym w arabeski i meblom z dębiny, obitym złotogłowiem, i brązowym żyrandolom z kryształowymi wisiorkami w kształcie dębowych liści, i dużym zwierciadłom (...) w domu panowała wytworność i umiar. Przywołane fragmenty to jedynie małe próbki prozy Sabaliauskaitė, dające jednak w moim mniemaniu wyraz tego, o czym pisałem wcześniej – sylwiczności stylu (można zresztą odnieść wrażenie, że w tym wypadku mamy do czynienia z czymś w rodzaju metasylwy – gdy Jan Maciej zamierza zapisać w domowej księdze wydatki, które niebawem poniesie, narrator przedstawia czytelnikowi długą listę zakupów, na które zostaną wydane pieniądze). Mając na uwadze takie wyliczenia i skrupulatne odnotowywanie przedmiotów, które otaczają bohaterów, trzeba podkreślić, że nie sposób zarzucić autorce tego, co wypominano na przykład Szczepanowi Twardochowi za Króla – fetyszyzacji określonej grupy rzeczy lub powierzchowności opisów. W Silvie rerum dostajemy bowiem naturalny, uzasadniony i demokratyczny (tzn. zrównujący) sposób pisania. Te wszystkie wyliczenia i „inwentarze” mają charakter nie tyle stylistyczny (choć wzmagają wrażenie obcowania z domową księgą, sylwą), ile ideowy, psychologiczny – realizują wyrażaną przez bohaterów potrzebę ładu i harmonii.

Porządkowanie w powieści dotyczy nie tylko domostw i relacji między członkami rodziny (dzieci Jana Macieja obierają nowe drogi: syn wybiera się na studia, córka realizuje powołanie), ale także znacznie szerszych zjawisk – na przykład odbudowywania zniszczonego Wilna. Gdy Narwojszowie docierają do dzisiejszej stolicy Litwy, zastają zupełnie inne miasto, niż to, z którego uciekali przed jedenastu laty – w związku z najazdem Moskali. Wówczas ewakuowali się z miejsca płynącego krwią, cuchnącego zgliszczami, a powróciwszy po latach dostrzegli niezliczoną liczbę rusztowań, miasto (...) pełne życia, wręcz ogłuszające swoimi dźwiękami – stukaniem końskich podków o bruk i brzękiem ostróg przypiętych do wysokich butów, krzykami   i przekleństwami kramarzy i przechodniów, biciem dzwonów, kołataniem okien i okiennic poruszanych wiatrem; wszystko  świergotało, dzwoniło, brzęczało, a od rozlicznych zapachów wprost kręciło się w głowie (...). Poznając miasto przedstawione przez Kristinę Sabaliauskaitė, łatwo zauważyć, jak silnie recenzowana powieść wpisana jest we współczesną literaturę litewską. Jako kontekst można przywołać jedną z najważniejszych powojennych książek na Litwie, Wileński Poker Ričardasa Gavelisa, która w podobny sposób traktuje o Wilnie – jako miejscu stojącym na równi z wydarzeniami z życia bohaterów. W obu tych utworach obraz miejscowości jest nie tyle szeroki, ile dogłębny – analizie czy opisowi zostaje poddana nie sama panorama ulic, a psychologia miejsca (relacje z postaciami, charakter, kulturowa czy sentymentalna wartość). Analizując więc wykreowany przez Sabaliauskaitė świat, nie można abstrahować od znaczenia związków bohaterów z Wilnem. Okazują się one na tyle silne, że zdanie (...) miasto (...) rozmawiało z nim teraz biciem dzwonów (...) bynajmniej nie wydaje się abstrakcyjne. Poetyka tej powieści opiera się bowiem w dużej mierze na więziach postaci z miejscem.

Podobnie jak u przywołanego Gavelisa, istotny w powieści okazuje się problem życia na wschodzie. Narrator, mówiąc o życiu uniwersyteckim jednego z bohaterów, przyrównuje je do nauki na zachodzie – na przykład na akademii we Francji. Roztaczając obraz budowy i przywracania dawnej świetności Wilna, przywołany zostaje styl życia w Paryżu – tak, jakby wschodnią rzeczywistość należało tłumaczyć wyłącznie porównaniami czy odniesieniami do innych – w domniemaniu wysokich, ważnych – kultur lub ośrodków. Można by to tłumaczyć kompleksem wschodniego pochodzenia, ale Sabaliauskaitė idzie znacznie dalej – ukazuje w ten sposób motywowaną psychologicznie potrzebę porządku i stabilizacji. Postaci – co należy wyraźnie podkreślić – nie czują się gorsze czy niedowartościowane. Wręcz przeciwnie. Ponowne wznoszenie Wilna i ciągłe starania o jego istnienie okazują się powodem do dumy: (...) to zniszczone, ograbione miasto, które nielubiący go ludzie nazywali dużą wsią, było na swój sposób potężne, bo z takim piekielnym uporem zdołało się odrodzić i znów pięło się wzwyż, i znowu w kościołach zawieszano dzwony, i znów niesiono złote wota, i wilnianki znowu się stroiły (...) i Wilno nie zniknęło z mapy świata, lecz było na niej zapisane jako stolica europejska pośród innych większych  lub mniejszych miast (...).

Kristina Sabaliauskaitė, badaczka baroku (co ma zresztą odbicie w stylu powieści –  w długich, złożonych zdaniach) opowiada przede wszystkim historie miejsca. Choć bohaterowie postawieni są wobec wielu zdarzeń i wyzwań (śmierci, wojen, chorób, romansów, zawirowań politycznych), to ich pojedyncze losy zdają się nie tak istotne, jak relacje z przestrzenią. Mam na myśli nie tylko Wilno, przywoływanie jego wizerunku z przeszłości, przebiegu najazdu moskali czy snucie wyobrażeń o niechybnej świetności, ale także własne – rozumiane w tym wypadku szeroko – obejścia bohaterów. Najważniejsze okazuje się dla nich takie gospodarowanie najbliższym otoczeniem i życiem, by można było odczuwać po pierwsze umocowanie w czasie i miejscu (stąd gromadzenie rozmaitych przedmiotów, prowadzenie remontów i prac budowlanych), a po drugie społeczne uznanie. I tak też – przez pryzmat porządkowania własnych doświadczeń i historii – należy czytać tę powieść.
6/6 

Komentarze

  1. Chcę przeczytać już od dawna tę powieść - tym bardziej żałuję, że jeszcze nie wpadła mi w ręce :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz