Przejdź do głównej zawartości

333. W górach. Antoni Kroh „Sklep potrzeb kulturalnych – po remoncie”

Szymborska, rekomendując tę książkę, ustawiła w pewnym sensie całe moje nastawienie. Mówiąc, że autor jest etnografem, ale sporo lat wcześniej – co nie tylko etnografom się przydarza – był małym chłopcem w jakiś sposób ukierunkowała moje oczekiwania, determinując je na sentymentalną opowieść o tym, co minione, pochodzące z magicznej krainy dzieciństwa. Po części lektura potwierdziła przypuszczenia, bo tego, co dawne, co ze względu na kontekst biograficzny autora pierwsze, baśniowe, w tej książce dużo, jednak skłamałbym, mówiąc, że to stricte sentymentalna rzecz. To coś znacznie więcej, choć w istocie Sklep potrzeb kulturalnych opiera się na tym, co przeżyte w dzieciństwie – czyli w jakimś stopniu zmitologizowane.

Książka Antoniego Kroha to pozycja, która składa się w pewnym sensie z dwóch głównych planów: prywatnego i etnologicznego. Ten pierwszy, w jakimś stopniu determinujący drugi, leżący u jego podstaw, będący swoistym przyczynkiem do opowieści, związany jest z prywatnymi przeżyciami, wspomnieniami czy doświadczeniami, które kształtują podejście do omawianego tematu, do miejsca i ludzi umieszczanych w tej książce. Dzieciństwo, bo to ono odgrywa tutaj główną rolę, to na nim nadbudowywana jest ta wielka narracja o kulturze podhalańskiej i wszystkim tym, co z nią związane, najbardziej zwraca uwagę, bo przecież czytelnikom niezwiązanym z góralską tożsamością, przeżyciami i sytuacjami, o których pisze autor, początki tej historii wydają się wyjątkowe nie tylko dlatego, że związane są z niezwykle barwną społecznością, ale również dlatego, że czas opowieści ulokowany jest w dzieciństwie, które siłą rzeczy przenosi w sferę sacrum, czegoś, co idealne, również idylliczne. Tutaj należy jednak od razu zaznaczyć i podkreślić grubą kreską, że nie jest to książka, która skupiałaby się właśnie na podejściu, które mitologizacje czyni głównym sposobem przedstawienia zagadnienia lub problemu, a opisywanie okiem dziecka czy dorosłego, przenoszącego się o kilka lat do tyłu, traktuje za jedyny sposób na zainteresowanie odbiorcy. Bynajmniej. Owszem, autor posługuje się również takimi formami opowieści, takim sposobem obrazowania i przytaczania historii, jednak nad nimi unosi się porządna, rzetelna i podparta obserwacjami oraz wnioskami naukowa narracja, dotycząca tożsamości, kultury, źródeł, historii oraz interpretacji podhalańskiej spuścizny. Co ważne, nie jest to też pozycja odseparowująca się od biegu lat i zmian, które zachodzą w istnieniu nie tylko danych grup społecznych, ale i całych środowisk, będących pod wpływem takich procesów, jak globalizacja czy komercjalizacja. Choć Kroh przedstawia – jakby się chciało powiedzieć – środowisko odrębne, zwraca również uwagę na to, jak wiele się zmieniło na przestrzeni ostatnich dekad. Wydawać by się mogło, że podhalańska tradycja wciąż kształtuje codzienność górali, jednak – na co także zwraca uwagę – noszenie choćby typowych strojów nie jest już takie oczywiste, jak kiedyś – dziś robi się to w celach komercyjnych, głównie w ramach atrakcji dla turystów.

Drugi plan, o którym wspomniałem wcześniej, to opowieść stricte etnologiczna. W tej książce fakty przeplatają się z opowieściami, anegdotami, legendami i historiami, a życie codzienne z pewną świętością, ewidentną sferą sacrum. Dużo w tej czytelniczej propozycji historii mówionych, opowiadanych – właściwie cała ta książka jest jedną „gadaną” opowieścią, upstrzoną anegdotkami i żartami, prowadzoną bynajmniej bez podręcznikowego czy akademickiego nadęcia, a przy tym merytoryczną i jak najbardziej naukową. Autor przytacza obyczaje, kulturę, tradycje i zachowania, którymi zajmuje się po pierwsze ze względu na dzieciństwo, a po drugie na widoczne, jak najbardziej naukowe, zafascynowanie. Pisze o nich lekko, poddając refleksji to, co przecież stałe nie jest, co obecne jest w naszej świadomości właśnie za sprawą przekazywania, choćby takiego, jak w tym wypadku – zapisywanego. Mam na myśli tradycję, rozumianą najszerzej, i to, co z nią związane: regionalność, pochodzenie, relacje z dzisiejszym światem, sposób przejmowania przez następne pokolenia, zanikanie lub kultywowanie, znaczenie. Dzięki lekturze recenzowanego wydawnictwa Podhale lat sześćdziesiątych (a w rezultacie i wcześniejsze) wydaje się nie tylko bliższe, ale i bardziej prawdziwe, namacalne, bo autor poza pietyzmem w przedstawianiu jego piękna i unikatowości, zachowuje się niekiedy krytycznie, obnażając na przykład mity czy bezpodstawne przekonania.

Sklep potrzeb kulturalnych – po remoncie to książka, która – po prostu – zasysa, wciąga. Niesamowite jest to, jak lekko czyta się tę pozycję, jak tematy podejmowane przez autora intrygują i zapadają w pamięć. Dużą rolę w tym wypadku odgrywają styl pisarski oraz umiejętności opowiadania, które bez wątpienia Antoni Kroh posiada. To wielka historia przedstawiona w prosty sposób, mocno anegdotyczny, obrazowy, nieco ironiczny i żartobliwy. Czytając, zdajemy sobie sprawę, że u podstaw tej książki tkwi sentyment, jednak treść bynajmniej nie okazuje się nieobiektywna. Wręcz przeciwnie – ufamy jej, mamy przekonanie, że oddając się lekturze, poznajemy Podhale takim, jakim jest. Albo było, bo Kroh stawia też istotne pytanie o współczesną kondycję i rolę tego miejsca, na które wszyscy musimy sami odpowiedzieć.

6/6

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

Komentarze