Przejdź do głównej zawartości

332. Bezpiecznie. Barbara Korta-Wyrzycka „Kółko konsekrowanych wdów”

Prawdopodobnie nigdy bym nie sięgnął po Kółko konsekrowanych wdów, gdyby nie fenomenalna okładka – prosta, oszczędna, a przy tym z głębią, przyciągająca uwagę. Tutaj należałoby również zwrócić uwagę na sam tytuł, a dokładnie zamieszczenie w nim nieco zapomnianej roli społeczno-kościelnej, czyli wdów konsekrowanych, których dotyczy oczywiście jedno z opowiadań.

Kółko konsekrowanych wdów cechuje przede wszystkim dobrze, zdecydowanie nieśpiesznie, prowadzona narracja. Barbara Korta-Wyrzycka stawia na takie opowiadanie, które bazuje na treści – dość prostej, jednoznacznej, odwołującej się nie tyle do czytelniczych doświadczeń czy stopnia literackiego urobienia odbiorcy, ile podstawowych emocji czy podatności na przykład na wzruszenie. Konstrukcje zamieszczonych w tym tomie opowiadań są dość proste, żeby nie powiedzieć, że niekiedy przewidywalne, banalne, ale wydaje mi się, że też w ich nieskomplikowaniu tkwi siła, cały urok. Należy zaznaczyć, że czytając, nie odczuwa się poczucia znużenia czy rozczarowania strukturą tekstu, tylko swoiste wyrozumienie w stosunku do bohaterów i tego, co im się przydarza. W tych utworach to postać wychodzi na pierwszy plan, to wyzwaniom, którym muszą sprostać, autorka poświęca najwięcej uwagi – nie tylko pod względem narracji, ale również samej formy. Barbara Korta-Wyrzycka snuje w sposób naturalny, nie tyle gawędziarski, ile potoczny, uliczny, niekiedy wręcz serialowy, zrozumiałe i niewymagające historie, dotyczące na ogół przeszłości – niezałatwionych spraw, niezrealizowanych pragnień, traumatycznych doświadczeń czy niepodjętych decyzji, które, wbrew mijającemu czasu, wciąż dopominają się o realizację. Bohaterowie recenzowanych opowiadań uwikłani są w rozmaite schematy, z jednej strony tak niełatwe i skomplikowane, bo dotyczące zdarzeń z różnych etapów życia, a z drugiej tak zrozumiałe i znane, bo przecież dotyczące każdego z nas. Wraz z narracją, rozumianą tutaj dwojako, bo i jako literacki sposób opowiadania, i jako droga do zrozumienia własnej natury, przebiega wyraźny proces, dotyczący pojmowania samego siebie (jako osoby obecnej nie tylko tu i teraz, ale w ogóle w czasie – z przeszłością i przyszłością), zwieńczony pewnego rodzaju ulgą – wynikającą czy to z ostatecznego pogodzenia się ze stanem rzeczy, czy znalezienia czegoś, co daje światło i nadzieję na przyszłość.

Jak już pisałem, pod względem kompozycji czy konstrukcji recenzowane opowiadania są bardzo zachowawcze, być może mało atrakcyjne, jednak ta prostota zdaje się korespondować z treścią – raczej równie prozaiczną, codzienną (nie w sensie wartości, znaczenia, tylko poruszanych tematów). Kółko konsekrowanych wdów kreuje różnych – naprawdę różnych! – bohaterów, umiejscowionych w odmiennych społecznościach, przedziałach wiekowych, wśród rozmaitych schematów percepcyjnych i wartości moralnych. To czasem młodzi, dorastający ludzie, to czasem osoby starsze (jak w tytułowym, w moim przekonaniu najlepszym, opowiadaniu), jednak zawsze w relacji z kimś (niekoniecznie żyjącym czy obecnym) lub z czymś (np. z jakimś celem, wyzwaniem czy wartością wyższą). Historie wykreowane przez autorkę skupiają się w dużej mierze na doświadczeniach, nie tylko tych życiowych (jak samotność, śmierć czy wspólnotowość), związanych z uczestnictwem w różnych sytuacjach czy relacjach społecznych, ale również wewnętrznych, intymnych. Wydaje mi się, że obserwowanie – jako takie, jako proces psychologiczno-poznawczy – odgrywa tu niemałą rolę: ktoś kogoś ciągle obserwuje, wygląda, poznaje. Może nie bez powodu pierwsze, a zarazem tytułowe, opowiadanie rozgrywa się w dużej mierze w zamkniętej, ciasnej przestrzeni – w autokarze, w którym bohaterka „rozgląda się”, doświadczając obecności i różnorodności innych. Cała ta sytuacja, dziejąca się niedługo po śmierci męża, poszerzona o to, co miało miejsce i w trakcie, i dookoła wyjazdu, okazuje się oczyszczające, głównie dla samoświadomości postaci. 

Kółko konsekrowanych wdów to zbiór opowiadań, który niespecjalnie polecam, ale którego również wyraźnie nie odradzam. Nie mam ku temu powodów. Po prostu. Można przeczytać, jak najbardziej, jednak nie wydaje mi się, by lektura znacząco ubogacała czy przynosiła refleksje lub zadawała istotne pytania. Można po tę książkę sięgnąć – dla przyjemności, rozrywki czy poznania sprawnie napisanych opowiadań (w tym miniatur!), mocno osadzonych w rzeczywistości. 

4/6

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

Komentarze