Przejdź do głównej zawartości

311. Katarzyna Tubylewicz „Moraliści”

Moraliści, w mojej opinii, to książka bardzo ważna. Nie tylko dla tych, którzy interesują się krajami północy, w tym Szwecją, ale także dla tych, których obchodzą sprawy społeczne – zwłaszcza tak głośne, o wymiarze politycznym, we współczesnym świecie. Katarzyna Tubylewicz, kreśląc portret północnego społeczeństwa, zdaje się ukazywać pewien typ człowieka, kraju, który uważamy za niedościgły, doskonały. Robi to jednak w sposób swoiście szokujący, ponieważ pokazuje, jak wiele nieprawidłowości panuje w jego postrzeganiu, jak daleka jest prawda od wyobrażenia. 

Moraliści to pozycja, która weryfikuje wiele stereotypów i dość propagandowych, utrwalonych za sprawą realizacji pewnych idealistycznych dążeń, obrazów, zgodnie z którymi Szwecja powinna stanowić kraj-wzór, przestrzeń i społeczną, i kulturową, stanowiącą przykład dla wszystkich nacji, zwłaszcza w kwestiach równouprawnienia. Katarzyna Tubylewicz, wieloma sposobami (i za sprawą reportażu, i wywiadu, i przytaczania cudzych tekstów czy wypowiedzi), kreśli prawdziwszy, mniej reklamowy, obraz kraju z północy, prezentując przede wszystkim jego obecne umiejscowienie – w, jak się można przekonać, ślepym zaułku. Opowiada, przytaczając konkretne historie i obserwacje, do czego może doprowadzić bezrefleksyjna poprawność polityczna, następująca przy absolutnej pomocy i otwarciu. Przywołując słowa uznanych ekspertów i znawców spraw społecznych, maluje wielowarstwowy portret społeczny, zdeterminowany dwoma biegunami: akcją i reakcją. W ten sposób opowiada nam wiele nie tylko o Szwecji, ale i o innych krajach, zwłaszcza Europy, gdyż problemy, które stanowią punkt wyjścia opowieści, dotykają nas wszystkich w równym stopniu. 

Katarzyna Tubylewicz przedstawia Szwecję jako kraj, który toczony jest dwiema skrajnościami. Obie wynikają z jednego problemu, z jednego zjawiska, związanego głównie z uchodźstwem, będącym coraz poważniejszym wyzwaniem dla naszego społeczeństwa, ładu polityczno-społecznego oraz szeroko rozumianego humanitaryzmu. Kraj, którym zajmuje się autorka, w wyobrażeniach wielu uchodzi za przykład idealnej, spełnionej, przyszłościowej przestrzeni, głównie w rozumieniu społecznym. Należy bowiem zaznaczyć, że ludziom na ogół żyje się w nim dostatnio, a prawa, które im przysługują, dążą do tego, by nikogo – wliczając w to różnego rodzaju mniejszości – nie wykluczać czy ograniczać. Dlatego, rozmawiając o równouprawnieniu, feminizmie, związkach jednopłciowych czy polityce multikulturowej, często przytaczamy właśnie Szwecję, jako dowód na to, że można niwelować różnice społeczne oraz tworzyć jedno integralne, dobrze funkcjonujące społeczeństwo, złożone z wielu mniejszych, różnych grup, w których, zwłaszcza w krajach o prawicowym usposobieniu, upatruje się źródła rozpadu społeczeństw. Autorka podchodzi do tematu rzetelnie, pokazując nam, czytelnikom i czytelniczkom, z jednej strony ten piękny świat równości i prawa, świat, w którym każdy znaczy tyle samo i dla każdego jest miejsce, mówiąc o różnych zjawiskach, przepisach czy postawach, dzięki którym i kobietom, i obcokrajowcom, i gejom, i mniejszościom religijnym żyje się dobrze – ponad podziałami, wykluczeniami oraz marginalizacją. Zauważa, jakie są powody takiego stanu rzeczy, tak światłego i rozwiniętego społeczeństwa, i jak to, takie podejście, przekłada się na codzienne życie. Z drugiej strony kreśli obraz daleki od spokojnego, trwającego w symbiozie narodu, zauważając, jak otwarta polityka – zwłaszcza migracyjna – naznaczona niezwykle szerokim gestem, związanym z przyjmowaniem uchodźców, odbija się (ten proces nieustannie trwa) na szwedzkim środowisku, rozbijając i niszcząc porządek oraz wartości, w których imię nawoływano do masowej pomocy.

Katarzyna Tubylewicz dokonuje wnikliwej analizy społecznej, obserwując wszystko to, co stanowi o dzisiejszej Szwecji. Portretuje przede wszystkim rozbieżność między wyobrażeniami, ideami, planami oraz wartościami, którymi zdeterminowana jest i natura obywateli, i polityka rządu, a owocami, do jakich doprowadziły pewne decyzje, wynikające właśnie z – jak się okazuje, nazbyt idealistycznego – podejścia. Bo w tej skomplikowanej, jakże smutnej i wymownej, relacji, między zamiarem a rezultatem, zawarty jest cały duch narodowy, główna myśl i zasada, naznaczająca szwedzkie społeczeństwo. Polityka otwartych drzwi, masowe przyjmowanie tych, którzy uciekają przed wojną, spowodowało nie tylko zawahania, powiedzmy, statystyczne czy gospodarcze, ale przede wszystkim niemałe problemy społeczno-kulturowe, których wygaszenie uniemożliwia szeroko rozumiana poprawność polityczna. W Moralistach wprowadzone zostało interesujące pojęcie, tzw. narcystycznego dobra, które dość trafnie opisuje panującą sytuację. Oznacza mniej więcej tyle, co mocno postępującą poprawność polityczną, zasłaniająca ewidentne wykroczenia czy nawet przestępstwa, których dopuszczają się – świadomie lub nie – obcokrajowcy. Ma to na celu  niewykazanie się nietolerancją względem obcych nawyków kulturowych czy społecznych. Problem ten, jakże obecny w Szwecji z racji przyjęcia setek tysięcy uchodźców, coraz mocniej dostrzegalny, zaczyna przebijać pewne szklane sufity, zmieniając struktury społeczne. Jest to ciekawe z socjologicznego punktu widzenia o tyle, o ile dotyczy nie tylko tego jednego kraju; także szerszej społeczności, czym między innymi możemy tłumaczyć dojście do władzy prawicowych ugrupowań w wielu szerokościach geograficznych w ostatnim czasie. 

Moraliści to książka, którą należy przeczytać, chcąc brać aktywny, uwzględniający wiele perspektyw, udział w dyskusji związanej z uchodźcami oraz tworzeniem społeczeństw multikulturowych. Katarzyna Tubylewicz kreśli wielopoziomowy portret zarówno Szwecji, jak i całej europejskiej mentalności, nie popadając ani w moralizatorski, ani apokaliptyczny ton. To pozycja, która pozwala odnaleźć się w opisywanym zjawisku, przede wszystkim dzięki dość obiektywnej perspektywie, respektującej i wszystkie „za”, i wszystkie „przeciw”. 

6/6

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

Komentarze