Przejdź do głównej zawartości

272. Anna Kaniecka-Mazurek "Kobieta/Mężczyzna. Niepotrzebne skreślić"

Skłamałbym, gdybym powiedział, że ta książka w pełni sprostała moim oczekiwaniom. Zabierając się za lekturę, zaintrygowany tytułem oraz opisem, spodziewałem się naprawdę wiele, zwłaszcza treści, która zmusiłaby mnie do przemyśleń, pokazując zupełnie obcy skrawek rzeczywistości. Ostatecznie nie czuję rozczarowania, nie żałuję poświęconego czasu, jednak nie mogę powiedzieć, że Kobieta/Mężczyzna. Niepotrzebne skreślić to powieść, która wywarła na mnie większe wrażenie. 

Utwór Anny Kanieckiej-Mazurek to opowieść o kobiecie, której życie przez immanentną składową istnienia, jaką jest płeć, zostało naznaczone tragedią. Urodzona jako dziewczynka, wbrew oczekiwaniom i pokładanym w niej nadziejom ojca, została poddana osobliwemu wychowaniu, realizującemu resztki nadziei i ambicji zaborczego rodziciela. Stając się dorosłą, choć coraz bardziej wyswobadzała się spod destrukcyjnych wpływów, nieustanie podlegała oddziaływaniu tego, czego dotąd doświadczyła. Wychowanie zaważyło na jej późniejszych losach, a decyzje tych, którzy sprawowali nad nią opiekę, wciąż odbijało się w jej dorosłych poczynaniach.

Integralność między dojrzałą postawą a dzieciństwem to temat obecny nie tylko w psychologii, ale również w literaturze. Znane są czytelnikowi utwory – zarówno te bardziej popularne, kanoniczne, jak i te, które zyskały mniejszą uwagę – które dotykają tej relacji, obrazując, jak destrukcyjny lub zbawienny wpływ ma wychowanie. Anna Kaniecka-Mazurek w swojej powieści również porusza ten temat, ukazując losy bohaterki, Zofii, której pojawienie się na świecie nie szło w parze z wyobrażeniami ojca. Ten, zaintrygowany sportem, pokładający nadzieje w tej dziedzinie, oczekiwał bowiem, że jego żona – Mirka – urodzi syna, który zrealizuje wszystkie jego aspiracje i marzenia, przynosząc tym chlubę oraz poczucie spełnienia. Niestety, rodzinę dopełniła córka, co początkowo okazało się niemałym rozczarowaniem, jednak z czasem – po oswojeniu się z zaistniałą sytuacją – stało się początkiem planu B, innego rozwiązania. Mężczyzna postanowił bowiem tak wychować pociechę, by mogła również osiągać sukcesy w sporcie, w innej dyscyplinie. Mając na celu ustaloną dla córki przyszłość, przez całe jej dzieciństwo postępował tak, jakby wychowywał chłopca. Wprawiając dziecko w określony schemat, ukierunkowując na wybrane przez siebie postawy, dając rzekomo odpowiedni przykład, pozbawił jej poczucia kobiecości, generując w jej świadomości przekonanie, zgodnie z którym nie tylko powinna być, ale jest... przedstawicielem przeciwnej płci. 

To, czego Zofia doświadczyła, dorastając, nie odeszło w zapomnienie w chwili, gdy stała się niezależna, gdy zapoczątkowała szereg prób, które miały na celu odcięcie się od przeszłości. Wyprowadzka, dążenie do zmiany w postrzeganiu samej siebie, inne towarzystwo – wszystko to zdawało się nieść nowe jutro, pomagać, jednak ostatecznie nie przynosiło żadnych rezultatów, a bohaterka – choć pozornie układająca sobie życie – wciąż ponosiła klęskę. Mówimy bowiem o postaci, która została ukształtowana w taki sposób, że jej fundamenty są nie tylko sprzeczne z tym, kim jest, ale przede wszystkim nieustannie determinują jej losy – oczywiście w kontrze do oczekiwań. Nieszczęście, jakiego doświadcza, zdaje się realizować znacznie straszniej i wymowniej, gdyż szkodząc jej, zaniżając morale i przynosząc cierpienie, wynika jednocześnie z niej samej, z jej psychiki, świadomości. To nie rodzaj karmy, zła doświadczonego ze względu na znajomości, smutku spowodowanego niemożnością... To problem, który ciąży, który działa destrukcyjnie, a przy tym wynika z jednostki, której dotyczy. Portret, który popełnia autorka, ukazując tę dwoistość przypadku bohaterki, intryguje, ewidentnie obrazując nierozerwalność mniemania i formy, duszy i ciała. Bo wszystko, co ma miejsce w życiu Zofii, determinowane jest jej stanem ducha, który z kolei wynika z innych płaszczyzn, w których ewidentny prym wiedzie wychowanie. To one jawi się jako najistotniejszy generator ludzkich postaw i zachowań, a także jako ta składowa człowieka, z którą nie sposób walczyć, której nie można się wyzbyć. Całe dorosłe życie wynika z okresu dzieciństwa, a dojrzała postawa zbudowana jest na bazie wychowania. Te powiązanie jest kluczem do zrozumienia historii Zofii, do szerszego odczytania recenzowanej powieści. 

Kobieta/Mężczyzna. Niepotrzebne skreślić to utwór o kobiecie, która nie wiedząc kim jest, żyła w ciągłym poszukiwaniu odpowiedniego wcielenia, zlokalizowanego w rozmaitych relacjach, związkach. To opowieść, która zdaje się realizować gombrowiczowską konieczność formy, jednak wynikającą nie z tych samych, co w Ferdydurke, płaszczyzn. W rzeczywistości wykreowanej przez Annę Kaniecką-Mazurek, bohaterka nieustannie poszukuje odpowiedniej roli, satysfakcjonującego znaczenia, gdyż nie została nim obdarzona w dzieciństwie. Obdarta i wyzbyta z tego, co znamienne dla człowieka – cech i postrzegania związanego z płcią, z własną istotą – oraz ulepiona według uznania ojca, stworzona na obraz jego myśli, stała się postacią bezbarwną, bez znaczenia i szerszego wymiaru. Zabłąkana i nieobyta z samą sobą, mimochodem ruszyła w poszukiwania wymiaru, w którym mogłaby się zrealizować, poczuć się osobą zdefiniowaną, tożsamą z tym, kim jako człowiek jest. Pozbawienie jej immanentnego przekonania o samej sobie zmusiło ją do wyglądania kolejnego – niedostępnego. Bo – zdają się mówić losy bohaterki – jeśli człowiek nie nabędzie na wczesnym okresie przekonania o samym sobie, nigdy go nie uzyska. 

Książka Anny Kanieckiej-Mazurek to pozycja, która mimo intrygującej historii, nieco rozczarowuje. Przede wszystkim ze względu na niesamowicie rozbudowane opisy kwestii genealogicznych bohaterów, które – ku mojemu zdziwieniu – nie tylko nie stanowią o niczym istotnym w świecie akcji właściwej, ale również nużą. Choć to opowieść o tym, jak wiele o nas stanowi przeszłość, to tak głębokie zaglądanie w dzieje minione, dotyczące dziadków lub dalekich głównej bohaterce postaci, nie rzutuje w żaden sposób na jej losy. Oczywiście, postawa Zofii wynika z wychowania, a te z wychowania jej rodziców, na co składają się również warunki zewnętrzne, takie jak wydarzenia historyczne czy środowiskowe, jednak przez znaczną część utworu czytelnik śledzi losy następujących po sobie postaci (dziadków z jednej strony, dziadków z drugiej strony, innych członków rodziny), które zdają się nie prowadzić do niczego konkretnego. Brak zarysowanego celu w tej części opowieści zanudza, a także powoduje niemałą dezorientację w odnajdywaniu się w wykreowanej rzeczywistości. 

3/6

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

Komentarze