Przejdź do głównej zawartości

325. Być wrażliwym. Hans Christian Andersen „Improwizator”

Piękna książka o poezji. To właściwie mógłbym powiedzieć, mówiąc o Improwizatorze Andersena. Dużo? Mało? Nie wiem. Jestem jednak przekonany, że w odpowiedni sposób te słowa odzwierciedlają istotę tej książki. Nie tylko ze względu na temat, który powieść porusza (tytułowe improwizowanie, przywołaną lirykę), ale także ze względu na duże przywiązanie do wysublimowanego języka oraz specyficznego podejścia i sposobu przedstawiania. 

Bohaterem powieści jest młody chłopak, który w wyniku tragicznych okoliczności dostaje się pod opiekę zamożnej rodziny. Mimo dobrych warunków, które zapewniają mu protektorzy, postanawia wybrać inne życie, oddając się poezji, śpiewaniu, podróżom oraz miłościom, które determinuję jego zachowania.

Improwizator to ujmująca opowieść o wyobcowaniu i wrażliwości, przekładającej się na każdą – absolutnie każdą – płaszczyznę życia. Andersen snuje historię tak, by nie tylko zaciekawić, ale również porwać, zachwycić czytelnika, sprawiając tym, że ten, będąc pod wrażeniem przedstawionego świata, nie będzie mógł oderwać się od tego, co opisywane. Nie przesadzam. To książka, którą czyta się w zaintrygowaniu i z wielką lekkością, choć nie w poczuciu beznamiętnej rozrywki czy sposobu na niezobowiązujące spędzenie czasu. Wręcz przeciwnie – powieść, zasysając, zdaje się coraz głębiej dotykać problemu niezrozumienia czy niemożności, związanej z pewnego rodzaju nieprzystawalnością. Andersen, opowiadając o wrażliwym, utalentowanym, brutalnie potraktowanym przez los, osieroconym chłopcu, przedstawia opowieść o sensie tworzenia i życiu na opak, w inny sposób, zgodnie z własną naturą. Kreśli przy tym zachwycającą panoramę i relacji międzyludzkich, i rzeczywistości, w której rozgrywa się akcja. Postaci, które kreuje, to bohaterowie z jednej strony jakby mityczni, baśniowi, obdarzeni takim niedzisiejszym zestawem cech, osobowościami, które wpisują się w wizje romantyka, a z drugiej zostają rozpisani tak, by każdą decyzję, którą podejmują, można było zrozumieć pod kątem motywacji, pragnień czy sytuacji. Andersen pisze w sposób właśnie na poły baśniowy, na poły realny, choć wydaje mi się, że wynika to nie tyle z zamierzenia, ile z rzeczywistości, którą opisuje. Obserwujemy bowiem historie i wydarzenia, będące jakby nie z tego świata, a przy tym osadzone w konkretnej, wskazanej – z naszego punktu widzenia równie obcej – przestrzeni. Włochy, bo o tym miejscu mowa, jawią się zupełnie niezwykle, a ich odzwierciedlenie w poezji, w lirycznym słowie – co nieustannie uskutecznia bohater – jeszcze bardziej podkreśla ich piękno i wyjątkowość.

Dużo w tej powieści podróży, ruchu, przemieszczania się, poznawania Włoch w sposób mniej oczywisty – bo nie przez opis, powierzchowny zachwyt bohaterów nad przyrodą czy historią, ale poprzez umieszczenie tych przestrzeni w słowach, w poezji. Tytułowy improwizator na każdym kroku odbija świat realny w świecie literackim, uwypuklając tym nie tylko piękno i niezwykłość tego kraju, ale także własną wrażliwość. Ta cecha jego osobowości zdaje się determinować całą opowieść, bo w moim przekonaniu książka Andersena jest właśnie o tym. O wrażliwości, z której wypływa talent zarówno dogłębnej obserwacji (wszak to, co opisywane w wierszach bohatera, nie jest zmyślone, a podparte zauważeniami, rzeczywistością), jak i umiejętności konstruowania fraz i utworów, które zachwycają – wysublimowaniem i kunsztem. Improwizator niejednokrotnie podejmuje się definiowania niełatwych kwestii, bazując oczywiście na romantycznej wizji poety – jako tego, który tworzy, by wyrazić siebie, by uzewnętrznić to, co wewnętrzne, niewyrażalne. Nie raz, nie dwa zmierzamy się z próbami ubrania w słowa znaczeń pewnych zjawisk czy kwestii, takich jak poezja, rola twórcy czy istota tworzenia. W jednym z ustępów, kończących rozdział siódmy, czytamy: [...] Poeta nigdy nie powinien pozwolić się unieść przedmiotowi poezji – powinien być zimny jak lód, powinien na cząstki rozebrać dziecię swego ducha i każdą cząstkę pojedynczą poznać. Tylko w ten sposób tworzy się prawdziwe dzieło sztuki, nie zaś w rozburzeniu i zapędzie – nie przez bazgranie tego, co się nawinie, nie za pomocą dzikiego natchnienia [...]. Takie spostrzeżenia, nie tylko na temat poezji, snute są przez całą powieść. Pełnią funkcję nie tylko – powiedzmy – opiniotwórczych uwag, ale również wtrąceń konstruujących postrzeganie głównego bohatera. To, co robi, na przykład uciekając od wujka, porzucając naukę i wyruszając w podróż, zdaje się iść w parze z tego typu uwagami, pokazując, jak zależne są nasze zachowania od tego, kim jesteśmy, czego pragniemy i jakie wartości reprezentujemy. 

Oczywiście, skoro jest poezja, tworzenie, jest także miłość – w naprawdę wielu odsłonach. Czytając powieść Andersena, obserwujemy bohaterów miotających się w zazdrości, gniewie, pożądaniu, zakochaniu, odtrąceniu oraz nieszczęściu, które powoduje właśnie zakochanie. Jak na romantyków przystało, postaci żyją wokół tego uczucia, dają się zwodzić namiętnościom i rywalizacjom, a także stanom po zranieniu – znana myśl o wstąpieniu do zakonu, powstała w tym wypadku nie tylko wskutek nieszczęśliwego uczucia, pojawia się i tutaj. Jednak Improwizator bynajmniej nie nudzi, nie rozczarowuje przez to, że przedstawia uczucie w sposób typowy. Najpewniej ze względu na to, że narracja snuta jest bez nadęcia, lekko, w pewnym sensie przy okazji – dzieje się wiele, bohaterowie są w podróży, przytrafiają im się różne, mniej lub bardziej groźne, przygody, a uczucia i życie wewnętrzne, bo mówić możemy również o tych, które związane są ze stratą rodziców, poczuciem wdzięczności i zobowiązania wobec dobrych ludzi, pomagających sierocie, nie są tym, na co Andersen kładzie nacisk. Konstruuje on bowiem swoją powieść tak, by wszystko działo się naraz – jak w prawdziwym życiu. Dostajemy dzięki temu bohaterów realnych, choć żyjących – jak się zdaje – w świecie, który już nie istnieje. Improwizator to książka dobrze poprowadzona, będąca na poły powieścią podróżniczo-przygodową, na poły głębszym utworem o miłości i sztuce. Ciepła, choć miejscami smutna, pełna niezwykłych wydarzeń, z poezją i uczuciami na pierwszym planie. Co ważne – z przyrodą oraz włoskim krajobrazem w tle. 

5/6

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu MG.

Komentarze

  1. Nie mogę się doczekać, aż przeczytam tę książkę. Stoi na mojej półce i czeka na swoją kolej, która zbliża się coraz to szybciej. Mam nadzieję, że moje odczucia będę podobne jak Twoje i powieść spodoba mi się :)

    lustrzana nadzieja

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz