Przejdź do głównej zawartości

182. Elżbieta Wichrowska "Twarz z lustra"


Twarz z lustra Elżbiety Wichrowskiej to opowieść o Łucji, która po poznaniu Włodzimierza – kolekcjonera sztuki, posiadacza tajemniczego portretu przedstawiającego łudząco podobną do głównej bohaterki kobietę – postanawia zmierzyć się z niejasną przeszłością rodziny, sięgającą wiele epok wstecz. Szukając odpowiedzi na nurtujące ją pytania, schodzi coraz niżej po drzewie genealogicznych oraz przemierza kolejne granice miast i państw. 

Łucja  to postać szczególna. Uważam tak, ponieważ Jej życie – natłok obowiązków, podporządkowanie życia pracy, nieudany związek – powinno dawać takie świadectwo, jakie dają osoby mocno uwikłane w rozmaite problemy, wyraźnie osadzone w rzeczywistości i zmagające się z tymi zawiłościami, które wymagają nie tylko dużych fizycznych nakładów pracy, ale również stabilności psychicznej. Jednak główna bohaterka Twarzy z lustra jawi się inaczej – jako osoba niezwykle opanowana, czerpiąca ze stoicyzmu, harmonijna, świetnie odnajdująca się w tym, co przynosi los. Wszystkie sytuacja, w których zostaje obsadzona – intymne, prywatne, związane z przeszłością, zawodowe, rodzinne, niezwykle niebezpieczne, w których narażone jest życie i zdrowie – znosi nad wyraz dobrze, przyjmując je z pokorą i odwagą. Brak w niej silnego strachu, poczucia zagrożenia i niestabilności. Wszystko, co zamierza i co pragnie wyjaśnić – realizuje. Jest zarazem przy tym delikatna, krucha i wewnętrznie podzielona – z jednej strony pragnie spenetrować dzieje rodziny, z drugiej boi się tego, woli żyć w niewiedzy. Jednak wszystkie zwątpienia i niepewności, niepowodzenia i pomyłki, upadki i błędy ze świadomości odruchowo wypiera – niezmiennie przyświeca jej poczucie misji. Właśnie ono – wynikająca z potrzeby odkrycia nie tyle konkretnych informacji o nieżyjących członkach rodziny, ile własnej tożsamości – determinuje jej działania, nakierowując na kolejne cele.  

Elżbieta Wichrowska ukazuje czytelnikowi bohaterów nieco enigmatycznych, o rozbudowanej osobowości i dobrze poprowadzonych portretach psychologicznych. To postacie nierzadko niejasne i krnąbrne, trudne do jednoznacznego zdefiniowania i ocenienia. Autorka przedstawia jednostki o różnych charakterach i systemach wartości, które zaskakują niekiedy tylko jedną, niespodziewaną i osobliwą cechą – na przykład francuski stróż prawa zajmuje się spirytyzmem, a przyjaciółka Łucji podejmuje nagłą decyzję o związku małżeńskim z czarnoskórym mężczyzną, którego zna wyłącznie za sprawą kontaktów internetowych. Świat wykreowany zachwyca jednak nie tymi zdumiewającymi, być może zabawnymi i przewrotnymi sylwetkami, a szalenie ciekawie poprowadzonymi płaszczyznami psychologicznymi. Do postaci, których autorka potraktowała niezwykle pieczołowicie, z dużą dozą uwagi, należy między innymi Irena, sprzedawczyni na bazarze Różyckiego, opoka dziecięcych lat Łucji. Właśnie do niej – na targ – udawała się główna bohaterka w chwilach, kiedy nie potrafiła poradzić sobie z ciężarem życia, kiedy potrzebowała rozmowy i wsparcia, a jej matka – niedostępna, cierpiąca, chorująca psychicznie – i babka nie były w stanie zagwarantować opieki. Łucja – podczas sentymentalnej wyprawy po miejscach wczesnego dzieciństwa – ukazuje w pełni tragizm życia Ireny, polegający na odrzuceniu matki przez córkę, które realizowało się na płaszczyźnie materialnej i społecznej – poczuciu wstydu za relatywnie ubogą rodzicielkę. Autorka ukazuje również niezwykle wymowną relację między Ireną i główną bohaterką, która stanowi wyraz potrzeby, ulokowania w kimś miłości i oparcia przez dziecko. Niekochane, niedocenione i niewysłuchane w domu, szuka uwagi i aprobaty zewnątrz – w ramionach obcej kobiety. 

W powieści dzieje się dużo, dzięki czemu nie sposób oderwać się od lektury. Bohaterowie – na czele z Łucją – często podróżują (zarówno po Polsce, jak i po Europie), nawiązują sporo relacji, zagłębiają się w treściach różnych historycznych dokumentów, spełniają się w rozmaitych relacjach międzyludzkich, popadają w konflikty i niejasne znajomości, stają się świadkami oraz uczestnikami niebezpiecznych wydarzeń, takich jak bójki, pościgi czy zamachy. Jednak wśród tych wszystkich przewidzianych dla czytelnika atrakcji, najbardziej frapujące i porywające są podróże – na czele z historycznymi: daleki i niedalekimi. Twarz z lustra to powieść, która zabiera w niebywałą podróż po dawnej, nieco zapomnianej już Warszawie, zamieszkiwanej w dużej mierze przez żydów. Praga – bo o niej mowa – ożywa we wspomnieniach Łucji i Włodzimierza, powraca w retrospekcjach, przywoływanych tekstach kultury i zakurzonych dokumentach. Traktują o niej długie ustępy recenzowanej książki, dotyczące przede wszystkim funkcjonowania społeczności, obyczajów, kultury oraz relacji. Powracają jednostkowe historie oraz następujące z czasem wydarzenia – umieszczanie żydów w gettach, wywozy i mordy. Niektóre z obrazów dawnej Pragi – miejsca, w którym dorastała Łucja, w którym żyli jej przodkowie – często wracają w snach bohaterki, prezentując odmienne oblicze.

Twarz z lustra to opowieść o tym, że przeszłość, którą niekiedy traktujemy marginalnie, której nie tylko nie penetrujemy, ale ze skutkiem staramy się o niej zapomnieć – myśląc, że nie jest istotna, że nie stanowi o naszym życiu – w dużym stopniu determinuje nasze losy, obciążając nie tylko spuścizną genetyczno-historyczną, ale również świadomościową – to, kim jesteśmy, według jakich wartości żyjemy, co uważamy za dobre i piękne, a co za niegodne pochwały i uwagi, wynika przede wszystkim z podłoża, na którym wyrośliśmy – a te zbudowane jest na poprzednich, wzniesionych przez ubiegłe pokolenia. Historia Łucji – jej poszukiwania, odkrycia, wnioski, nawiązane relacje i zdobyte dowody – to porywająca relacja z walki o prawdę, próby uratowania części siebie, tego, co ulatuje, zanika, zostaje pożerane przez czas. To opowieść, która pod rozrywkową płaszczyzną – niepozwalającą czytelnikowi oderwać się od przedstawianej rzeczywistości – ukazuje prawdę o nas samych. Prawdę na pozór niebolesną, nierażącą, niewidoczną podczas codziennego funkcjonowania, ale po głębszej refleksji – zastanowieniu się nad własnym życiem – uwierającą. Prawdę dotyczącą naszej postawy względem przeszłości i przodków, z którymi dzielimy historię i losy. To książka o człowieku w kontekście ubiegłych wieków, więzów krwi i bliskich. To powieść o tym, że nic nie dzieje się z przypadku, a historia lubi się powtarzać. Lubi – zwłaszcza w rodzinie. Twarz z lustra to porywająca opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości, próbie uratowania tego, co ulotne, a także o tym, że stanowimy odbicie ubiegłych pokoleń.

4,5/6

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

Komentarze

  1. Portrety psychologiczne mnie bardzo zaintrygowały. Pewnie kiedyś skuszę się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Parę razy wpadłam na ten tytuł i czuję się nim zaintrygowana. Z chęcią spróbuję po niego sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz