Przejdź do głównej zawartości

321. Michał Gołkowski „Komornik. Rewers”

Tak jak nie przepadam za fantastyką, tak uwielbiam książki Gołkowskiego. To niebywałe, ale cała ta opowieść, którą proponuje kolejna część Komornika, choć w pewnym stopniu wymija się z moimi czytelniczymi preferencjami, absolutnie mnie urzeka i intryguje – uniwersum wykreowanego świata, językiem, poczuciem humoru, sposobem obrazowania... no, wszystkim. Michał Gołkowski to niezwykle sprawny pod względem warsztatu pisarz, tworzący zupełnie nieprzeciętnie i oryginalnie.

Apokalipsa, ta straszna, pisana dużą literą, strasząca i budząca przerażenie od wieków, krzycząca na grzesznych ludzi ze świętych ksiąg, nie wyszła. Po prostu. Nie udała się, nie wybrzmiała, nie dokonało się to, co dokonać się miało. Co teraz? Nic. Właśnie nic. Dobro i Zło jeszcze mocniej rywalizują ze sobą, a pozycja Góry, zwłaszcza jej niezachwiany autorytet oraz dominacja, jest zagrożona.  W tym świecie, na poły nieżywym, zgładzonym, na poły trwającym, ocalonym, przetrwanie okazuje się nie lada wyzwaniem, zwłaszcza dla kogoś, kto, ścigając jedną z postaci, Jonasza, udaje się w podróż do piekielnego Rewersu, a następnie zobowiązuje się do opieki nad kimś, kto dla dwóch stron, dobrej i złej (choć trudno w tych warunkach mówić o takim podziale), stanowi cel walki – warty największego poświęcenia.

O Rewersie mogę mówić wyłącznie w superlatywach. Inaczej nie sposób, po prostu. Bo to książka, która wciąga i zachwyca, przede wszystkim oryginalnością i niewymuszeniem, które charakteryzuje świetne, zapadające w pamięć pozycje. Co mam na myśli? To, że cała ta historia, choć toczy się w oparciu – o czym zaraz – o znaną nam rzeczywistość, o zastane przez nas prawidła, konteksty i wartości, tak naprawdę realizuje się podług zupełnie innego sposobu myślenia i wyzwań, z którymi muszą uporać się bohaterowie. Gołkowski tworzy absolutnie odrębny język opowieści, a także niezależną, niespotykaną przestrzeń, w której umiejscawia wykreowane przez siebie relacje oraz zdarzenia. Jego świat to miejsce z jednej strony raczej nierealne, widocznie przerysowane, a z drugiej realistyczne, zrozumiałe. Wynika to z dwóch rzeczy. Po pierwsze, autor niezwykle trafnie potrafi opowiadać. Książki Gołkowskiego umożliwiają nie tyle śledzenie konkretnej historii, poznawanie jej toku, ile wysłuchiwanie niewiarygodnych opowieści, przedstawionych jak najbardziej w wiarygodny i interesujący sposób. Ten rodzaj narracji zahacza o gawędę, a także bliski jest czytelnikowi i jego odczuciom. Co rusz odwołuje się do jego doświadczeń czy znanych kontekstów kulturowo-społecznych, niekiedy idących w stronę politycznych wojenek. Widać, co także wpływa na sam proces czytania, a o czym już mówiłem, spostrzegając wyraźną lekkość, niewymuszenie, że autor Komornika eksperymentuje i formą, i językiem, i opowieścią, bawiąc się całą literacką materią. Bo choć jest zabawnie, czasem niepoważnie, a pewne rzeczy są przejaskrawione, to wszystko – nieskomplikowanie mówiąc – trzyma się kupy, tworzy jedną interesująca całość, która – co istotne – jest jak najbardziej na poważnie, która została rozsądnie przemyślana i skonstruowana. Po drugie, Gołkowski bardzo umiejętnie wyposaża tworzone przez siebie światy, uprawdopodobniając tym samym ich istotę. Opisuje nie tylko zachowania między bohaterami, ale też relacje między postaciami a panującą rzeczywistością. Właśnie na podstawie tego drugiego powiązania generujemy opinię o literackich realiach, tworząc zarys, obraz tego świata, złożonego z wielu mniejszych światów i nadświatów.

To, co przede wszystkim urzeka, to oryginalność. Michał Gołkowski rzeczywiście pisze niebanalnie, proponując czytelnikom i czytelniczkom pozycje, które intrygują. Zarówno opowiadanymi historiami, przedstawianą rzeczywistością, jak i samym sposobem narracji tudzież językiem. Ironia i groteska, którymi autor Komornika gra najczęściej, wprowadzają tę lekturę na nieco inny poziom. Bo czytając o tym, co obrośnięte świętością, mitem i legendą, obcujemy nie tyle z prześmiewczym tonem, ile z rodzajem pewnego dystansu i podejścia, w myśl którego do wszystkiego może wkraść się błąd – nawet do świętości czy boskości. Zresztą – zapewne tak jest. Parodystyczny styl opowiadania, konstruowanie bohaterów na zasadzie opozycji (zarówno wewnętrznych (protagoniści i antagoniści), jak i zewnętrznych (np. Jezus powieściowy i Jezus biblijny)), a także widocznie hiperbolizowanie wydarzeń, niekiedy bawią, niekiedy zaskakują, niekiedy dają wytchnienie, ale zawsze zapewniają poczucie polotu i nieprzewidywalności. Michał Gołkowski wymyślił sobie świat na własnych prawach, zupełnie odrębny, jednak bazujący – choć na opak – na wartościach, tradycjach i kontekstach, które znamy. W Rewersie jest nie tylko apokaliptycznie czy biblijne, ale także społeczno-kulturowo, zwłaszcza we współczesnym wydaniu. Autor dystansuje się od tego, co niby ważne, wsadzając w usta bohaterów nieprzystające zwroty czy opinie, tworząc tym samym nowe obrazy znanych konwencji i sytuacji. Dużo tu prześmiewczości, zabawy, odbierania wartości pryncypiom, a mimo to wszystko jest jak najbardziej na poważnie i realnie.

Druga część Komornika potęguje zainteresowanie całą serią. Gołkowski jest surrealistyczny, zabawny i ironiczny, bazuje na przenikliwości zarówno własnej, jako pisarza-obserwatora, jak i czytelnika, dostrzegającego wszystkie nawiązania kulturowo-społeczne. Dużo tu odwołań do popkultury, Kościoła, obecnego społeczeństwa, co sprawia, że postapokaliptyczna obraz jest nie tylko prześmiewczy, ale także aktualny – ubrany w nasze realia. To książka interesująca, niebanalna, zdecydowanie warta do przeczytania – zwłaszcza dla tych, którzy zakorzenili się już w Komorniku, poprzedniej części.

5/6

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

Komentarze